Katastracja

Czyli o tym jak zadziała wywłaszczenie 2.0

Choć miłościwie panujące Prawo i Sprawiedliwość zdaje się mieć wyłącznie fanów i zajadłych przeciwników to trzeba odnotować, iż pomiędzy owymi wrażymi obozami znajduje się całkiem spora grupa niezdecydowanych których jak należy wnioskować z kolejnych sondaży formacja władzy coraz umiejętniej pozyskuje. Powyższe czyni nie tylko za pomocą socjalnych koncesji i umiłowanego przez Polaków tropienia przekrętów ale zdumiewająco często na drodze legislacyjnych zmian z którymi nie potrafiły sobie poradzić zastępy poprzedników. Rzecz jasna zauważy ktoś na pewno, że żaden z ancient regimeów nie miał takiej ustawodawczej swobody trzeba jednak uczciwie odnotować, że istnieje sporo kwestii w których poprzednim rządom po prostu brakowało woli i stanowczości. Klasycznym przykładem w tej materii jest mitręga która towarzyszyła wyrugowaniu z polskiej przestrzeni prawnej dzierżawy wieczystej.

Zdziwił by się ten kto sądzi, iż owa na pozór kuriozalna konstrukcja ulęgła się w głowach komunistycznych włodarzy w 1961r. Taka forma władania ziemią nie dość, że sadowi się głęboko w ustawodawstwie rzymskim to ma jeszcze długą i specyficzną historię na ziemiach polskich. Temat migracji choć ostatnio niezwykle modny interesował już naszych praszczurów azaliż odnotować należy, że łacniej ciż przybyszów w granicach swych mieć chcieli niźli współcześni. Motywy owej przychylności były nad wyraz uniwersalne i sprowadzały się do zagadnień w istocie swej prostych: rąk do pracy brakowało w rozległej acz miejscami bezludnej Rzeczpospolitej. Osobliwie najbardziej wypatrywano tych którzy posiedli umiejętność osadzania się tam gdzie z pozoru osiedlić się nie da i z tych właśnie powodów co bardziej przedsiębiorczy możnowładcy posyłali umyślnych by na mazowieckie i żuławskie wymoki pozyskać …… Olędrów. Co ciekawe miano Olędrów nie dotyczyło w praktyce wyłącznie przybyszów z nękanej wojną i prześladowaniami religijnymi Flandrii. W XVI wiecznej Rzeczpospolitej obojga narodów mianem tym określano tych wszystkich którzy zakładali nowe wsie na prawie „niemieckim” czyli w praktyce w oparciu o przywilej rzadki, szczególnie w Rplitej rezerwującej wolność osobistą wyłącznie urodzonym w stanie szlacheckim.

Tymczasem każdy z Olędrów stawał do umowy jako człowiek wolny. Swój nadział ziemi otrzymywał w dzierżawę której wieczystość nie była ograniczona do 99 lat jak uczynili to kilkaset lat później komunistyczni ustawodawcy. Więcej, osadnik mógł nie tylko swoim nadaniem obracać ale również podległo ono dziedziczeniu i w wielu przypadkach doczekało ……. powojennej parcelacjiJ. Czemu zatem owych ziem nie sprzedawano? Przyczyny były prozaiczne: osiedleńcy jeśli w ogóle posiadali by środki na kupno nie byli by skłonni zaoferować atrakcyjnej ceny. Właściciele bezużytecznych rozlewisk liczyli z kolei na dobrodziejstwa melioracji umożliwiając osadnikom opłacanie czynszów dzierżawnych. Co ciekawe dokładnie takie same motywy kierować miały obrońcami dzierżawy wieczystej po 1989 roku. Dość powszechnie uważano, że utrzymywanie tej formy objęcia nieruchomości zapewnia niskie ceny a tym samym animuje rynek. W praktyce zapewniała przede wszystkim stabilne dochody … samorządom.

W takiej na przykład Warszawie wpływy z tytułu dzierżawy za 2018 to grubo powyżej 0,5 mld PLN rocznie i nie mniej tłusto przedstawiały się wszędzie tam gdzie na skutek wojny ( ziemie odzyskane ) lub decyzji politycznych władz ( dekret warszawski, reforma rolna ) spore aktywa ziemskie znalazły się we władaniu państwa.

Przerażonych samorządowców uspokajano tak jak należało się spodziewać: wpływy z dzierżawy wieczystej zastąpi….. podatek katastralny. Innego wyjścia nie ma, dziurę po zniesieniu dzierżawy wieczystej wypełnić czymś trzeba. Problem jednak w tym, iż jest to ruch zdecydowanie niepolityczny i zapewne dlatego Jarosław Kaczyński tak gromko zapewniał, że podatku katastralnego PIS nie poprze nigdy. Czy tak się stanie czas pokaże, ale stanowczość prezesa ma proste uzasadnienie: opłata za wieczyste użytkowanie w przypadku pięknego mieszkania w kamienicy w Warszawie i w Chociebużu jest bardzo podobna choć wartoś rynkowa nieporównywalna. Po wprowadzeniu podatku katastralnego warszawskiej emerytki z całą pewnością nie będzie stać na utrzymanie atrakcyjnie położonego mieszkania w centrum Warszawy. Partia Razem widzi w tym efekt sprawiedliwości dziejowej: bogatsi zapłacą więcej. Sąk w tym, że katastrat zakwalifikuje do tego grona sporą rzeszę tych wyborców którzy nijak nie mieszczą się w tej kategorii i za pewne dlatego Jarosław Kaczyński zdecydował się na tak kategoryczne wypowiedzi.

Tyle, że od podatku katastralnego, podobnie jak kiedyś od socjalistycznej odnowy po prostu nie ma odwrotu. Inna sprawa jak będzie wyglądać jego naliczanie bo w tym zakresie co kraj to inna pula rozwiązań. Najprostsze zastosowano w Irlandii. Tu za wycenę nieruchomości ….  odpowiada jej posiadacz co walnie zredukowało koszty systemu katastralnego które w każdym stosującym go kraju są bardzo wysokie. Dodatkowo niskie stawki ( 0,18% do 1 mln EUR i 0,25% powyżej ) w połączeniu z wysoką karą za sprzedaż znacznie powyżej zadeklarowanej wartości zachęciły do szczerości w deklaracjach choć podobne podejście między Odrą a Bugiem za pewne by się nie przyjęłoJ

Na jaki model zdecydują się finalnie rządzący nie wiadomo. Za pewne będzie to rozwiązanie wzorowane na stsemie niemieckim oparte o skomplikowany system naliczeń i bonifikat które dadzą urzędnikom spore pole do manewru. Jaką stawką finalnie nas uraczą czas pokaże. Choćby 0,5% w połączeniu z opłatą uwłaszczeniową na pewno odbije się na budżetach rodzinnych. Przykład? Warszawskie 50 metrowe mieszkanie kosztujące przeciętnie 0,4 mln i zazwyczaj mocno kredytowane nagle kosztować będzie swoich właścicieli o ponad 150PLN miesięcznie więcej. W skali roku będzie to za pewne ekstra rata kredytowa.

Niektórzy za pewne zauważą, iż tym sposobem rząd zgarnie z rynku nadwyżki gotówkowe które obecnie pompuje za pomocą 500+. Takie podejście, z makroekonomicznego punktu widzenia było by rzecz jasna uzasadnione choć politycznie niebezpiecznie. Ale…. wszystko w rękach posłów. Może się przecież okazać, że stawka podatku rośnie wraz z wartością nieruchomości i większości obywateli podatku katastralnego w ogóle lub prawie w ogóle nie poczuje.

Posiadaczom nieruchomości droższych odbije się czkawką na pewno. Każdy nowy podatek musi obniżyć ich wartość z powodów czysto matematycznych. Po niesymetryczne opodatkowanie sięgnął już Cypr i Grecja zatem nie było by to nic nowego w Europie. Niemiej temat jest śliski a lud wrażliwy zatem takie manewry bezpieczniej przeprowadzić po wyborach. Będzie wtedy sporo czasu aby wymyśleć nową nazwę na przykład podatek ….. od nadmetrażuJ Od razu będzie wiadomo kogo dotknie. Jak by na to nie patrzeć, budżet gdzieś środków szukać musi a tu odnajdzie spore zasoby i to najczęściej ulokowane w rękach obywateli którzy nie pałają sympatią do Prawa i Sprawiedliwości. Aż korci nie prawdaż?

Coincidence? I dont think so…..

11 komentarzy
Previous Post
Next Post