Wielka szachownica

Czyli co dał światu petrodolar

Zgodnie z estetyką przyjmowaną w polskich mediach, wojny, jeśli już w ogóle mają miejsce, zazwyczaj rozgrywają się pomiędzy siłami mroku i jasności. Ów wygodny podział nie jest rzecz jasna lokalnym wynalazkiem. Funkcjonuje od dawna, tyle, że szczególnego znaczenia nabrał w czasach, gdy rządzący potrzebują mas do legitymizacji własnych posunięć. Powyższe uruchamia naturalny aparat propagandowy wykorzystywany namiętnie przez obie strony konfliktu. Jednym z najbardziej dojmujących przykładów tej technologii było upublicznienie mordu katyńskiego przez… Niemców. To nasi drodzy okupanci nieustający w wysiłkach, aby poprawić ekonomikę polskiego społeczeństwa poprzez zorganizowaną eksterminację, trzęśli się z oburzenia nad tym ohydnym mordem. Warto dzisiaj pamiętać, jak poważnym problemem politycznym tamtych czasów było to odkrycie, notabene ujawnione dopiero wtedy, gdy front niemiecki już się cofał, a nie parł do przodu. Wcześniej po prostu nie było to Niemcom potrzebne. W 1943 publiczny dowód na morderczą naturę ZSSR nie był potrzebny nikomu. W geopolityce nikomu nie jest potrzebna prawda. Potrzebne są wyłącznie fakty, którymi można uzasadniać realizację własnych celów strategicznych.

Nawet jeśli geopolitycznych pryncypiów USA nie określa Zbigniew Brzeziński, jego miejsce w tamtejszych sferach politycznych pozwala zakładać, iż tezy zawarte w opublikowanej w 1996 roku pozycji „Wielka szachownica” oddają w znacznym stopniu faktyczne determinanty polityki USA. Daje się je sprowadzić do prostego założenia: hegemonia USA powinna być wieczna, a sposoby realizacji tego celu w ujęciu geopolitycznym zostały omówione na 219 interesująco zapisanych stronicach. Jak łatwo zauważyć, owa pozycja trafiła na rynek w chwili, gdy główny przeciwnik USA ZSRR padł spektakularnie na kolana, a polityka amerykańska święciła największe triumfy. Podówczas było oczywiste, iż ostateczny podział rosyjskiego Heartlandu ZSRR na trzy republiki (Europejską, Syberyjską i Dalekowschodnią) to jedynie kwestia czasu, a politykę wobec Rosji Brzeziński określił następująco:

Kryzys w wyniku którego Rosja de facto zbankrutowała w 1998 roku, wydawał być się ostatnim akordem, po którym rozpad tej struktury miał być już tylko formalnością. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?

Ponieważ realizacja owego planu siłą rzeczy nie mogła spodobać się w Rosji. Trudno zakładać, aby tamtejsze elity, które nam i naszemu państwu życzą w większości jak najgorzej nie troszczyły się o przyszłość swojego. Więcej, Rosja zdołała wykreować własną myśl geopolityczną, której podstawowe aksjomaty powstały jako odpowiedź… na tezy Brzezińskiego. Dlatego też jedną z obowiązkowych lektur dla młodych rosyjskich dyplomatów i dowódców wojskowych są „Podstawy geopolityki” pióra profesora Aleksandra Dugina. Jego historia (był opozycjonistą prześladowanym w czasach ZSRR) dowodzi, że państwa istniejące jako imperia przez setki lat mają swój etos, któremu ulegać się będzie dopóki go wystarczy. I pewnie między innymi dlatego jednym z najważniejszych i najpilniejszych celów USA jest wyeliminowanie raz na zawsze Rosji z grona poważnych światowych graczy.

O ile bezwzględnie dogodniejsze dla bezpiecznego istnienia Polski (szczególnie wobec wybranego obecnie sojuszu z Niemcami) jest skuteczne zdemontowanie Rosji, uczestnicy wydarzeń powinni przynajmniej spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie są obecnie szanse na taki scenariusz oraz jakie mogą być konsekwencje, gdyby nie został zrealizowany.

Choć w naszych mediach usiłuje się to przedstawiać inaczej, odłupanie Ukrainy od Rosji było jednym z najważniejszych celów polityki USA, określonym bardzo precyzyjnie między innymi w „Wielkiej szachownicy”, przy czym warto pamiętać, że zdaniem Brzezińskiego:

(…) republiki bałtyckie, Ukraina, Białoruś, a nawet częściowo sama Rosja pod wieloma względami odpowiadają historycznemu zasięgowi konstruktywnych wpływów kultury niemieckiej ustanowionej w erze poprzedzającej powstanie państw narodowych przez kolonistów niemieckich.

W tym ujęciu nie może zaskakiwać, że:

(…) Niemcy (naciskane przez Amerykę) uznały oficjalnie granicę na Odrze i Nysie (…) Handel niemiecko-polski gwałtownie rozkwitł (w 1995 roku Polska zajęła miejsce Rosji jako największy partner handlowy Niemiec na wschodzie), a Niemcy stały się głównym propagatorem przyjęcia Polski do UE i NATO. (…) Poprzez Polskę Niemcy mogą promieniować na północ (państwa bałtyckie) i na wschód, na Ukrainę i Białoruś.

Jednocześnie profesor Brzeziński nie ma złudzeń w 1995 roku:

Czemu poza skądinąd naturalnymi zapędami mocarstwowymi owe problemy miałyby być tak drażliwe dla Rosji?

Wiele w tej materii wyjaśni rzut oka na mapkę prezentująca krwiobieg europejskiego rynku gazowego. Widać z niego aż nadto wyraźnie, że Europa Zachodnia i Środkowa jest w praktyce uzależniona od dostaw błękitnego paliwa z Rosji. Poniższa mapa pokazuje również dość wyraźnie, gdzie przebiega ostateczna rubież ochronna interesów Rosji.

 

Idąc do prawej wyjaśnia, dlaczego ważny jest Dagestan, Czeczenia. To tamtędy wiedzie postsowiecki ropociąg z Baku do Noworosyjska, niegdyś jedna z dwu magistral eksportowych Azerbejdżanu. Druga prowadzi z Baku do jeszcze gruzińskiej Supsy. Jeszcze, ponieważ dzięki wojnie w Osetii rosyjskie wojska są już po południowej stronie Kaukazu. To ważne, bo bez kontroli tunelu Rokijskiego (wybudowany w 1984 właśnie po to, aby umożliwić wygodny transport) logistyka wojenna byłaby znacznie trudniejsza, a Gruzini oparci o góry mogliby się okazać przeciwnikiem trudnym do pokonania. W obecnej sytuacji Rosja jest w stanie opanować całe wybrzeże Gruzji w kilka godzin i skutecznie kontrolować gazociąg. Ten sam cel realizuje właśnie na Krymie i.. w Naddniestrzu. To tam znajduje się ostatnia stacja redukcyjna na terenie dawnego ZSRR, dzięki której można zablokować przesył gazu do Rumunii, Bułgarii i dalej na południe Europy.

Choć w mediach można znaleźć wiele informacji o tym, jak wielkie znaczenie dla świata mają ogromne złoża gazu łupkowego odkryte w USA, to po pierwsze istotny procent zapotrzebowania gazowego Europy jest nadal zapewniany przez postsowieckie rurociągi, a po drugie wcale nie jest pewne, że takie na przykład Niemcy zamiast uzależnienia do Rosji wybiorą uzależnienie od USA. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że dwa alternatywne źródła spowodują spadek cen dostarczanego surowca z korzyścią dla gospodarek odbiorców. W szczególności dla gospodarki Niemiec, które zarówno dla Rosji, jak i USA są kluczowym graczem w Europie.

 

Tyle Brzeziński w 1995 roku. Faktycznie, jak wykazuje współczesność, Ameryka została jednak zmuszona o oparcie się o Niemcy, ponieważ zgodnie z przewidywaniami profesora „Europa utraciła integracyjny impet” i w oparciu o czyjąś siłę sprawczą należało ją dalej formować. Tym bardziej, że zdaniem głównego stratega CFR:

Najważniejszą stawką owych wysiłków (rozszerzenia Europy na wschód) jest długoterminowa rola Ameryki w Europie. Nowa Europa dopiero się kształtuje: jeśli ma ona pozostać pod względem geopolitycznym częścią przestrzeni „euroatlantyckiej” rozszerzenie NATO nabiera fundamentalnej wagi. Jeżeli próba rozszerzenia NATO zapoczątkowana przez Amerykę utknie w martwym punkcie i zakończy się fiaskiem, prowadzenie przez Stany Zjednoczone całościowej polityki wobec Eurazji będzie niemożliwe. Taka klęska zdyskredytowałaby przywództwo USA, zniszczyła ideę rozszerzenia Europy i wywołałaby frustrację mieszkańców Europy Środkowej oraz mogłaby rozbudzić rosyjskie ambicje dotyczące tego regionu, obecnie uśpione lub zanikające. Dla Zachodu byłby to autodestrukcyjny cios, który zapewne oznaczałby koniec perspektyw stworzenia autentycznie europejskiego filaru przyszłego systemu bezpieczeństwa Eurazji: dla Ameryki byłaby to zatem klęska nie tylko w skali regionu, ale również świata.

Wobec takiego podejścia trudno się dziwić, iż jednym z najważniejszych celów USA w polityce przeciw Rosji było uzyskanie kontroli politycznej nad Ukrainą bez której, jak chcą stratedzy z obu stron, „Rosja jest ważnym krajem w regionie, ale nie może być imperium” i właśnie dlatego:

Warto w tym miejscu zauważyć, że nawet jeśli czyjaś strategia wobec obcego państwa wydaje nam się słuszna (z uwagi na fakt, iż funkcjonujemy w tym samym obozie) nie oznacza przecież, że musi być dobrowolnie zaakceptowana przez państwo którego dotyczy. Jakość i wymiana geopolitycznych ciosów zależy tylko i wyłącznie od kondycji partnerów, którzy nawet, jeśli politycznie twierdzą inaczej, w praktyce zainteresowani są knock outem. Oceniając dziś politykę Rosji na Krymie warto zdawać sobie sprawę, że:

Co oznacza ni mniej ni więcej tyle, że Ukraina oderwała się od ZSRR z dość wyraźnej pozycji siły. Trudno sobie bowiem wyobrazić, aby Rosja osłabiona dodatkowo efektami puczu Janajewa interesowała się podówczas czymś innym, niż odzyskanie kontroli nad ostatnim imponderabiliami imperialnym, tj. arsenałem nuklearnym stacjonującym w bazach na terenie niepodległego państwa ukraińskiego. Cytowanie dzisiaj układu z 1994 roku w ramach którego Rosja, Wielka Brytania i USA gwarantowały integralność ukraińskich granic było niczym więcej, jak polityczną ceną za odzyskanie „argumentu atomowego”. Ceną płaconą w warunkach przymusowych, a jak dowodzi historia, każda tego typu transakcja prędzej czy później bywa przedmiotem weryfikacji. Tym samym w roku 1994 można było zakładać 3 scenariusze:

a)      Ukraina umocni się politycznie i gospodarczo ciążąc ku Europie;

b)      Rosja przejmie kontrolę nad Ukrainą skutecznie ją wasalizując;

c)       Ukraina zapadnie w długi dryf poddawana falom znoszących się wpływów Rosji i USA.

O tym, że rozegrał się scenariusz trzeci zadecydowała pewna naiwność założeń profesora Brzezińskiego. Z każdej uwagi dotyczącej Rosji, a zawartej w „Wielkiej szachownicy” przebija przekonanie, że Rosja jeśli nie będzie chciała (dzięki dojrzałości elit), to po prostu będzie musiała się poddać imperatywom nowego porządku w Europie. Tymczasem, ponieważ ze względów oczywistych Rosja starała się odzyskać kontrolę nad utraconymi terytoriami:

 

Abstrahując od tego, jakie znaczenie mają te polityczne plany dla Polski warto wiedzieć, iż już dwadzieścia lat temu istniał w Rosji aktywny rewanżyzm zaskakujący nieco amerykańskich planistów. Ów rewanżyzm doprowadził do sytuacji, w której kontrolę nad krajem uzyskał korpus ideologiczny doskonale reprezentowany przez Władimira Putina – człowieka z Makarowem w ręku stojącego naprzeciw niemieckich demonstrantów w Dreźnie. Stał i nie reagował, ponieważ jak sam wielokrotnie wspominał, „Moskwa milczała”. Jeśli można przyjmować w historiografii politycznej, iż upokorzenie porażką cesarskich Niemiec w I wojnie światowej stało się emocjonalną sprężyną tamtejszego rewanżyzmu, trudno zakładać, iż podobne mechanizmy nie występują w Rosji. Więcej, należałoby założyć, iż owe mechanizmy są równie silne, tyle, że nie otrzymały tak efektywnego jak w Niemczech wsparcia ekonomicznego.

W tym miejscu warto postawić pytanie, skąd amerykańska wizja świata czerpie swój wytrwały napęd. Owa misyjna działalność na naszej szerokości geograficznej jest z pewnością bardziej akceptowana społecznie niż rosyjska, ponieważ ma swoje żywotne źródło w postaci waluty USA. Dolar uwolniony w 1971 roku ze złotych pęt układu Bretton Woods stał się de facto substytutem złota zastępując je jako naczelna jednostka rozliczeniowa w bilansach instytucji finansowych. Powyższe nie byłoby rzecz jasna możliwe, gdyby nie zabieg, który zapewnił dolarowi zarówno popyt, jak i atrakcyjność. Powyższe zapewniono dzięki prostemu posunięciu: ustaleniu, że wszelkie transakcje na ropie naftowej rozliczane są właśnie w walucie amerykańskiej. Petrodolar stał się w efekcie osobną kategorią monetarną, a rząd Stanów Zjednoczonych uzyskał unikalną w skali świata możliwość emitowania środków płatniczych kosztem praktycznie wszystkich krajów świata.

I dlatego właśnie Zbigniew Brzeziński założył a priori, iż Ameryka będzie konsekwentnie realizować przyjętą strategię geopolityczną opierając się na efektach wojny ekonomicznej realizowanej z wielką skutecznością przez Ronalda Reagana. W świecie pozbawionym frontów ideologicznych USA nie miały po prostu przeciwnika dzięki nieograniczonym środkom finansowym, drukowanym praktycznie w dowolnych ilościach. Amerykańska krucjata na wschód miała zatem wielkie szanse powodzenia, a kryzys, który doprowadził w 1998 roku do realnego bankructwa Rosji, zdawał się być ostatnim etapem realizacji strategii jej defragmentacji. Tyle, że w chwili, gdy powinna się rozpaść z żalu i ekonomicznej zapaści, doszło w niej do nieoczekiwanej politycznej konsolidacji. Najprawdopodobniej zachód nie doszacował „ducha Rosji”. Tej amorficznej magii imperium, która stała za metamorfozą eksterminowanych przez system (Sołżenicyn, Dugin) w wyznawców Wielkiej Rosji. Wielkie znaczenie miała również zmiana sytuacji makroekonomicznej. Inflacyjnie oddłużona Rosja uzyskała oddech dzięki rosnącym po 2001 roku cenom surowców strategicznych, a w 2008 USA padły ofiarą własnego systemu finansowego, topiąc następnie gigantyczne zasoby w ramach ratowania finansowego imperium.

I być może dlatego właśnie rok 2008 jest rokiem „militarnego” przebudzenia Rosji, kiedy to 58 armia wykonała sprawną operację w Gruzji kompletnie kompromitując tamtejsze siły zbrojne. Taktyka wpychania nogi w drzwi realizowana przez Rosję od tamtej pory przywróciła jej część dawnego blasku na politycznej mapie świata i vide tezy Brzezińskiego, musiała doprowadzić do starcia na Ukrainie. Rosja musiała ją odzyskać, USA musiały jej to uniemożliwić. I takie są właśnie kulisy zarówno pomarańczowej rewolucji, jak i obecnych wydarzeń na Majdanie. Wolność i inne kategorie emocjonalne służą wyłącznie do malowania medialnych obrazów po obu stronach barykady. Ukraina stała się ważnym sprawdzianem dla mocarstwowości USA, a parta szachów, która rozgrywa się na naszych oczach ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości Europy, jak nie całego świata. Jeśli Rosja postawi na swoim, rozpocznie ponownie marsz na zachód w takiej czy innej koalicji z Niemcami. Jeśli przegra, Ameryka posłuży się niemieckim ekspansjonizmem do gruntowania wpływów Europy na wschodzie.

Ta partia ma wielu kibiców, ale w obu wariantach wielkim wygranym będą Chiny. Obie strony muszą poważnie uwzględnić je w swoich kalkulacjach. Ale cóż, jak wiadomo nie od dzisiaj, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.

37 komentarzy
Previous Post
Next Post