TRUP W SZAFIE

czyli o tym, że archiwa, jak to archiwa, kryją to i owo.

Obecny ład w Irlandii Północnej finansowany jest w dużej części z  pieniądze UE ale to temat niepopularny i komentowany rzadko. Wedle oficjalnej narracji Wielka Brytania do unijnego funduszu wkładała więcej niż otrzymywała wiec teoretycznie o środki po Brexicie powinno być łatwiej. Powinno ale jak będzie na prawdę tego nie wie nikt a to temat ważny ponieważ obecne status quo to spore koszty do ponoszenia których nie wyrywa się już Dublin. Wiadomo, że fizyczna granica nie podzieli zielonej wyspy ale wiadomo również, że mury nadal grodzą dzielnice Belfastu. Teoretycznie mają zniknąć w 2023 roku, ale póki co… przeszły współfinansowany przez UE proces modernizacji:)

Aby lepiej zrozumieć czemu podziały są tak mocne, warto sięgnąć po „Cokolwiek powiesz, nie mówi nikomu” Patrica Radden Kneefa. Ten brawurowy reportaż mógłby spokojnie stanąć w szranki z niejedną sensacyjną powieścią. Ma jednak zasadniczą przewagę: relacjonuje fakty a nie literacką fikcję. To z całą pewnością jedna z najlepszych książek o „kłopotach” – jak brytyjskie media określały wojnę domową, warta przeczytania nie tylko po to, aby wyrobić sobie zdanie na temat spraw irlandzkich. Należałoby ją bowiem dedykować wszystkim tym, którzy z uporem maniaka zwalczają wszelkiej maści „spiskowe teorie” a zwłaszcza te, wedle  których aparat państwa nie tylko infiltruje, ale również inspiruje określone działania organizacji przestępczych.

Czytelnicy zwrócą na pewno uwagę na postać Alfredo „Freddiego” Scappaticci, który przez dziesięciolecia siał strach jako krwawy łowca kapusi i donosicieli w szeregach Provos. Ów krzepki murarz był członkiem ścisłego kierownictwa IRA a jednocześnie… najważniejszym agentem jakiego w szeregach irlandzkich ulokowała brytyjska armia. Przez 20 lat agenci otrzymywali bardzo cenne dane a jednocześnie robili wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo unikalnego źródła. W efekcie Freddie, znany miłośnik tortur i powolnej śmierci, polował zarówno na donosicieli jak i na… bojowników IRA, którzy zdaniem Brytyjczyków mogli go zadenuncjować. „Steak Knife” – jak pieszczotliwie nazwali agenta Brytyjczycy, ma na sumieniu co najmniej 40 ofiar a można je zidentyfikować głównie dlatego, iż miał w zwyczaju informować rodziny jak zmarli zdrajcy i, jak wieść gminna niesie, delektował się co bardziej obrzydliwymi detalami. Powyższe robił celowo: IRA dbała o pozory praworządności a wszelkie przejawy działań na boku tępiła zwykle ostrzegawczym strzałem w kolano. Co ciekawe, Scappaticci żyje sobie nadal w Belfaście i zaprzecza jakoby kiedykolwiek współpracował z Brytolami. Choć dowodów nie przedstawiono, dawni bojownicy nie mają wątpliwości: dopiero teraz udało im się zrozumieć szereg dziwnych wydarzeń wokół byłego szefa służby bezpieczeństwa. Niemniej jednak ów nadal żyje, co notabene wpisuje się doskonale w chorą codzienność Belfastu. Bojowcy obu stron mijają się tu dość często a jeszcze niedawno hitem były „bloody trips”, w trakcie których bojowcy obu stron pokazywali turystom miejsca walk, zamachów i… egzekucji, nie kryjąc się przy tym specjalnie z udziałem własnym.

W historii Scappaticciego badaczy interesuje jednak coś jeszcze: siepacz ma bowiem na sumieniu kilku gorliwych przeciwników: Garego Adamsa – lidera Sinn Fein, czyli cywilnego skrzydła IRA. Nikt nie ma wątpliwości, że proces polityczny, którego owocem było porozumienie wielkopiątkowe, nie poszedłby tak sprawnie, gdyby nie „zniknięcie” paru bojowników, którym z pokojem było zupełnie nie po drodze. Jakkolwiek brzmi to jak herezja, może się kiedyś okazać, iż prawdziwą sprężyną porozumień pokojowych w Ulsterze były manipulacje… brytyjskich służb wywiadowczych.

Niemożliwe? Nic bardziej błędnego.

Paradoks historyczny powoduje, że „Krwawa niedziela”, która współcześnie jest symbolem wojny w Irlandii Północnej, nie była przecież pierwszą opiewaną na kartach historii. 22 stycznia 1905 roku pop Gieorgij Gapon poprowadził lud Petersburga, by w Pałacu Zimowym złożyć memoriał na ręce samego Cara. Jako że był agentem Ochrany o swoich działaniach poinformował władze znacznie wcześniej. Niestety zdaniem części koterii dworskiej polityczna intryga poszła za daleko. Car wyjechał z miasta, protestujących przywitały kule, a rzeź stała się symbolem epoki. Sprawca masakry ujawnił się w Paryżu, choć po pewnym czasie wrócił na stare śmieci. Tu ponownie zaproponował usługi Ochranie, której tym razem zależało na pozyskaniu jednego z agresywnych eserowców (SR – socjalisticzeskaja rjewolucja). Jako człowiek ambitny postanowił posunąć się dalej i zapragnął zwerbować dla Ochrany samego Jewno Azefa – wroga publicznego numer 1 i na dodatek szefa organizacji bojowej eserowców. Propozycję współpracy z Ochraną złożył otwarcie tyle, że towarzysz Azef zaprosił na spotkanie kilku ukrytych robotników. Karą za zdradę mogła być tylko śmierć, Gapon dał szyję. O tym jak skończył, Ochrana dowiedziała się od swojego wieloletniego i najlepszego agenta w szeregach eserowców. Był ni… tak, tak: Jewno Azef. Na kartach historii nie brak nikczemnych działań, prowokacji i zabójstw, które inspirowały władze. Osobliwie jednak po I wojnie światowej wraz z narodzinami politycznej poprawności przyjmuje się, iż to państwo wystawia certyfikaty moralności i samo z natury rąk sobie nie plami. Być może; choć wydarzenia takie, jak opisywane w książce Kneefa, każą sądzić, że jest dokładnie odwrotnie. W czasach, gdy chwieją się europejskie fundamenty i utleniają zasady, wedle których lepiej płacić za pokój niż ponosić koszty wojny, warto poczytać o konflikcie, który być może nie został tak naprawdę zakończony. Tym bardziej, że…wraca stare.

Wraca prawo pięści.

 

 

4 komentarze
Previous Post
Next Post