Czyli o tym, że nic się tak nie sprawdza, jak teoria domina.
Czyli o tym, że nic się tak nie sprawdza, jak teoria domina.
Czyli o tym co łączy PO i RS AWS, kto komu może podać rękę oraz o tym, że wszystko już było.
Choć czarnowidztwo mnie nieco poniosło, nie widzę jednak uzasadnienia dla eksplozji entuzjazmu jaka przetoczyła się przez kawiarniane stoliki i konferencyjne stoły przy których dzisiaj siedziałem. W powszechnym zachwycie nad wynikiem wyborów więcej jest ulgi niż rozsądnego namysłu nad tym co w niedalekiej przyszłości może się wydarzyć. Większość moich rozmówców unisono zapewniało o zwartości koalicji PO PSL ponieważ „Pawlak nie może stawiać żądań”. Czyżby? W biznesie obowiązuje przykra ale od zawsze sprawdzająca się zasada: za nowego klienta płaci się więcej i chętniej niż za utrzymanie starego. Dlaczego? Ponieważ jest nowy. Obecny koalicjant PO ujawnił się z nieoczekiwanej strony: jak dosadnie pokazały sondaże nie jest w żadnym stopniu zwierciadłem opinii na wsi ponieważ jest tam dopiero 3 partią! Tym samym piastowanie kontroli nad strukturami rolnymi, manipulowanie przy KRUS i inne zabiegi nie zaskarbiły PSL odpowiedniej dawki sympatii w chłopskich sercach. To na pewno istotna informacja dla Edwarda Tuska. Wiązanie się z facetami którzy ekonomicznie kosztują sporo a oferują w sumie niewiele jest przecież nieefektywne! Może się zatem okazać, że po pierwsze Waldek dowie się czego już nie będzie mu wolno a po drugie znacznie wygodniej będzie powalczyć z kimś kto może zamienić na głosy dzisiejsze rolnicze koncesje ekonomiczne. Jest na czym oszczędzać. Sama dotacja KRUS to 13 mld rocznie.
Jest również drugi plan. O ile wszyscy zgodnie pieją, że wczorajsze zwycięstwo w wyborach to zjawisko unikalne w skali naszej demokracji to trudno raczej zakładać, że da się powtórzyć po raz kolejny. Tym samym może się okazać, że obecny drugi szereg w PO ma „tylko” cztery lata aby się dopasować do rzeczywistości kolejnych wyborów. A jest z czego wyciągać wnioski: obecne mają w zasadzie jednego jedynego wygranego. Janusz Palikot udowodnił, że kombinacja medialnej rozpoznawalności z kapitałem i determinacją może skutecznie zaprowadzić dalej niż wiernopoddańcze szlifowanie partyjnych korytarzy. Ktoś powie: no ale do tego trzeba być Palikotem. Aby założyć ruch własnego imienia? I owszem. Ale aby sponsorować kumulację politycznej niechęci pod wybranym sztandarem? To już nie koniecznie. Wniosek wyborczy jest jeden: Lud jest gotów na zmiany. I myli się moim zdaniem każdy kto widzi w Palikocie kontynuację fenomenu Leppera. Pomijam drobny szczegół w postaci wykształcenia. Socjologiczny background na pewno oddał Panu Januszowi niemałe zasługi. Istotą różnicy jest kontrast. Palikot jest po prostu wszystkim tym czym boją się lub nie chcą być inni. Antyklerykalizm? bardzo proszę. Trawa? Chętnie. Ograniczenie inercji decyzyjnej urzędów? Jak najbardziej. Do tego jeszcze finansowane z budżetu państwa in vitro. Andrzej Lepper poza statutowym reprezentowaniem wykluczonych tak daleko się nie zapędzał. Nie musiał. Miał po prostu inny elektorat.
Nie wiem czy premier zasnął wczoraj spokojnym snem. Ja nie. Obecne wybory nie potwierdziły przywództwa PO ale nie pozwoliły również wskazać nowego lidera. Tusk nie leży na deskach choć był liczony i wydawało się, że od nokautu dzieli go tylko moment. I nie ma tu znaczenia czy Kaczyński potknął się o własne nogi czy też wahliwy elektorat ostatecznie stwierdził, że na aż tak wiele zgodnie z obietnicami PIS nie zasługuje. PO 9 października nadal trzeba rządzić z kimś co de facto oznacza, że utrzymanie władzy wymaga takiego czy innego kompromisu zawieranego siłą rzeczy kosztem własnego politycznego zaplecza. Zaplecza, które ostatnio znosiło sporo, choćby umieszczanie na listach politycznych trofeów z innych formacji. Dzisiaj może się okazać, że kolejne implozje skutecznie porysują gładki wizerunek partii uśmiechniętej Polski.
Co ciekawe obecne wyniki są praktycznie porównywalne z ….. osiągniętymi przez AWS i SLD w 1997 roku. Podówczas, AWS był de facto takim samym ciałem jak dzisiejsze PO, czyli pospolitym ruszeniem przeciwko SLD. Zdobyte ciężką walką mandaty jak wiadomo nie dało szans na samodzielne rządy. Co prawda ówczesna partia władzy kształtowała się de facto dopiero po wyborach ale RS AWS nie skoncentrował wszystkich posłów wybranych z list. W ruchu znalazło się ich raptem 130. Warto pamiętać, że to z tego środowiska wyrosła późniejsza PO.
Wybory 2011 Wybory 1997
PO | 206 | AWS | 201 |
PIS | 158 | SLD | 164 |
Ruch Palikota | 40 | UW | 60 |
PSL | 28 | PSL | 27 |
SLD | 27 | ROP | 6 |
Jak pamiętamy z historii środowisko SLD zniosło porażę i zdołało się odbudować w 2001 roku. Ale….. samodzielnego rządu również nie utworzyło.
Wybory 2001
SLD | 216 |
PO | 65 |
Samoobrona | 53 |
PIS | 44 |
PSL | 42 |
LPR | 38 |
Polityka ma swoją dynamikę a politycy mają swoje ambicje. Trudno mi sobie wyobrazić trwanie PO w obecnej konsystencji przez kolejne 4 lata. Okres 2001/2005 wspominam jako jeden z trudniejszych w polskiej gospodarce. Trudo się spodziewać aby lata 2011/2015 miały się okazać lepsze tym bardziej, że do UE drugi raz nie wejdziemy.
SLD chwiał się, ale trwał tracąc konsekwentnie swój image jednolitej formacji. Jak widać z tabeli powyżej, trwał ponieważ nie było realnej alternatywy. W tamtych czasach różnice polityczne były jeszcze bardzo wyraźnie a kultura polityczna na innym poziomie. Zaplecze polityczne było ważniejsze niż opalenizna a rozpoznawalność medialna dopiero wprowadzała new comerów do polityki.
Jak się stanie teraz czas pokaże. Szkoda, że po raz kolejny wybory nie wyłoniły jednej formacji która była by w stanie odpowiedzialnie rządzić w trudnych czasach bez PSL który istnieje chyba wyłącznie dla tego aby realizować się w roli koalicjanta. Ale w obecnej nowelotyce wszystko niestety jest możliwe.
Dobrobytu nam od tego nie przybędzie. No chyba, że odnajdzie nam się zamożny syn o którym zapomnieliśmy że go mamy. Gaz łupkowy doskonale by się w tej roli sprawdził.