Czyli o tym, że bogaty biednego nie zrozumie, górale mają się lepiej niż kiedykolwiek a polityka regionalna wymaga pieniędzy.
Polska prasa emocjonowała się ostatnio procesem wyludniania Niemiec na północ od tej kulinarnej linii symbolicznie dzielącej Niemcy wzorem ich kulinarnych upodobań. Tym samym, historyczna alokacja zamożności na Niemcy wschodnie i zachodnie systematycznie traci na znaczeniu. Północ migruje na południe solidarnie i zasila południe do którego zalicza się już dzisiaj również NRD owska Turyngia i Saksonia. Niemieckie media biją na alarm bo jeśli tak dalej pójdzie Dolna Saksonia na równi z Maklemburgią będą mogły uruchamiać programy osiedleńcze. Tym samym może się okazać, że otwarcie rynku pracy dla Polandy to zbawienny ruch a nie cios w plecy dla niemieckich związków zawodowych. Co więcej, jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie wypowiedzi tureckiego premiera Erdogana zwracającego uwagę, na wzrost niechęci do mniejszości tureckiej, może się okazać, że „polskie świnie” germanizujące się w postępie wykładniczym a ponadto było nie było wyglądające europejsko, mają jednak pewną przewagę nad śniadymi potomkami Osmanów którzy na dodatek jako zorganizowana masa nie wykazują większej ochoty do integracji. Oficjalnie Turków jest w Niemczech ok. 3 mln przy czym szacuje się, ze faktycznie społeczność ta sięga już milionów 6. Skład ta różnica? Wielu Turków nie wychyla się poza diasporę toteż ze światem zewnętrznym komunikować po niemiecku się nie musi a tym samym z niemieckim urzędem się również nie spotka. Podobnie zdarzało się kiedyś na Jackowie, gdzie nasi rodacy bywali dumni, że po angielsku nie mówią w ogóle. Jak by na to jednak nie patrzeć, legalnie funkcjonujące 3 miliony Turków biorą coraz bardziej aktywny udział w polityce regionalnej toteż prędzej czy później odcisną swoje piętno na mapie politycznej Niemiec. W tym kontekście Polandowców obawiać się nie trzeba.
Jak w tym kontekście wygląda Polanda? Różnimy się tylko brakiem zwartych społeczności emigranckich ale to w zasadzie nie dziwi bo jesteśmy wyłącznie etapem na drodze do upragnionej Europy zachodniej. Nie wiem jakiej narodowości są obecnie autostradowe prostytutki ale warto by to w sumie sprawdzić gdyż tym sposobem najlepiej można się dowiedzieć jaka obecnie nacja masowo emigruje ze swojego kraju. Ale wracając do migracji i ekonomii. Województwo podkarpackie w 1995 roku kreowało 4,2% krajowego PKB dzisiaj 3,3%. Lubelskie w tym samym czasie zjechało z 4,5% do 3,5%. Powyższe dane przytacza się jako tło wskazujące efekty rozjazdu średnich wynagrodzeń w Polandzie podczas gdy jest moim zdaniem dokładnie odwrotnie. Średnie wynagrodzenia różnią się właśnie dlatego, że gospodarka i jej skłonność do płacenia za pracę jest różna w różnych regionach. Wyłącznie centrystyczne i nacjonalistyczne widzenie powoduje uruchamianie wszelkiej maści mechanizmów „wyrównujących” poziom i jakość życia w różnych miejscach kraju. W 1995 roku trwał jeszcze post PRL owski system równej, sterowanej politycznie redystrybucji. Dzisiaj już go nie ma bo nikogo na to nie stać a ludzie zagłosowali nogami i efekty ich decyzji widać.
Oczywiście można w tym miejscu zauważyć, że na pewno nikt nie chce wyjeżdżać za chlebem z pięknego Olsztyna i zamieniać go na wypełnioną „warszawiakami” Warszawkę. Można tak zauważyć, ale proces ucieczki do większych organizmów miejskich nie dotyczy wyłącznie Polandy występował zawsze i zawsze będzie występować. Po prostu duży rynek oferuje więcej.
Rozwarstwienie społeczno gospodarcze nie jest zjawiskiem nowym ani w Polandzie ani na świecie. Powstrzymywanie go metodami administracyjnymi do niczego nie prowadzi, a niebawem napędzać będzie wiernych takim organizacjom jak Ruch Autonomii Śląska, które z nieznaczących folklorystycznych organizmów rozrosną się do faktycznie sprawujących władzę na tych obszarach na których zgromadzą wyznawców. Konstrukcja społeczeństwa demokratycznego jest bowiem jasna: jeśli jakaś opcja zdobędzie odpowiednią władze w samorządach, faktycznie zapanuje nad regionem. Wybuchy polandocentryzmu będą tylko i wyłącznie takie postawy umacniać, ponieważ centrum ma zbyt wiele do zaproponowania. Spór o Polskość wypełniający media dla wielu obywateli może się stawać powoli abstrakcyjny a dla takiego RAŚ wręcz wrogi. Warto zauważyć, że nic tak nie jednoczy jak syndrom oblężonej twierdzy. Wódz RAS wie o tym doskonale. Wie to zarówno jako historyk z wykształcenia i wnuk polskiego powstańca śląskiego. Politycznie trudny przeciwnik.
Oderwać chcą się zawsze bogatsi od biedniejszych. To proces który liczy sobie tyle lat ile trwa cywilizacja i żadne decyzje zapadające w Brukseli czy w Warszawie nie mogą go wyeliminować. W Warmińsko Mazurskim średnia pensja jest już 21% niższa od średniej krajowej w 2000 roku było to nieco ponad 10%. Co może zrobić państwo aby zatrzymać ten proces? Niewiele, czego dowodzi właśnie opisana na wstępie migracja w najsilniejszej w Europie gospodarce niemieckiej. To po prostu proces który toczyć się musi. Najwyraźniej niższe płace w Mrągowie czy Dobrym Mieście nie są na tyle zachęcające aby tam właśnie umieścić nową produkcję lub usługi. Alokacja czynników produkcji nie dokonuje się na podstawie oceny sprawiedliwości społecznej choć UE jako jeden z najszczytniejszych postulatów ma to właśnie wypisane na sztandarach.
Migracji towarzyszy wzrost dochodów na jednego mieszkańca w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i Gdańsku. Wzrost, pomiędzy 2002 a 2009 niemalże dwukrotny. To efekt pęczniejących budżetów miejskich. Warszawski wzrósł z 5 do 10 milliardów a krakowski z 1,4 do 3 mld w tym samym okresie. Pokazuje to przy okazji skalę dysproporcji pomiędzy Warszawą i pozostałymi dużymi miastami które operują porównywalnymi z krakowskim budżetami. Warto jednak zauważyć, że średnia cena mieszkania w warszawie to 9tym pln/m2 a w Krakowie 6. Średnia cena męskiego fryzjera to 75 do 45 a średnia pensja osoby z wyższym wykształceniem to 6000 tys w Warszawie wobec 4180 w Krakowie. Value for money. A przecież nikt nie prowadzi akcji osiedleńczej w dużych miastach. Migracja ekonomiczna była jest i będzie czynnikiem stymulujących jedne a rujnujących inne regiony. Na przestrzeni dziejów zmieniają się kierunki a nawet cele tej emigracji. W XIX i do połowy XX wieku w migracji występował duży odsetek ludności obszarów górskich pozbawionych tradycyjnych możliwości zarobkowych. Od czasu masowej eksplozji turystyki trend ten został zahamowany a w niektórych obszarach wręcz odwrócony.
Każde państwo musi prowadzić swoją politykę gospodarczą ale w Europie regionów to już działanie wtórne. Na naszych oczach pas zachodni czyli nasze „ziemie odzyskane” sklejają się ponownie w organizm który tworzyły kiedyś. Pomagać w tym będzie choćby sieć drogowa do dzisiaj lepsza niż na innych obszarach kraju. Mieszkańcy Szczecina nie latają na wakacje z Poznania nie mówiąc już o Warszawie. Berlin jest dla nich znacznie ciekawszym organizmem pod każdym względem poza jednym: odrębnym językowo. Nie zdziwię się jednak, jeśli się okaże, że już dzisiaj odsetek młodzieży mówiącej po Niemiecku jest w populacji Szczecina najwyższy. A może wyższy jest w Zgorzelcu?
Historia gospodarcza Europy jest taka a nie inna a okresy wielkich konsolidacji europejskich przeplatają się z rozpadami na niezliczone ilości małych organizmów. Skończyło się Cesarstwo Rzymskie skończy się i unia. Teraz poczekamy sobie na jakiegoś kolejnego Karola Wielkiego.