Czyli o tym, że historia zatacza koło, Internet stworzył unikalny w historii obszar wolności a czas prawdziwej demokracji bezpośredniej nadchodzi wielkimi krokami.
Nadchodzący kryzys spełni funkcję katalizatora ostatniego etapu kreacji cyberprzestrzeni, jako de facto równoległego świata. Doczekać się nie mogę na Internetowy Kościół Odnowicielski, albo tym oczekiwaniem daję dowód na to, że urodziłem się w roku 1970 i nie mam po prostu świadomości, że taki kościół już istnieje.
Zdumiewające jest to, jak szybko następuje "avataryzacja" Internetu. Świadczy to przede wszystkim o tym, jakiego znaczenia nabiera dziś nie tylko obecność w cyberprzestrzeni, ale przede wszystkim jakość tej obecności. "Każdy chce być kimś" to truizm, który symbolizuje dążenie rozwiniętego świata od rewolty lat 60tych, czyli od chwili kiedy konsumpcjonizm stał się de facto religią panującą.
Chiny mój faworyt do roli hegemona wyznaczają nowy kierunek również w cyberprzestrzeni. Jak donosi GW tamtejsze władze skazały 46 letnią Chinkę za nieprawomyślny wpis na Twitterze. Wyrok? Rok obozu pracy. Grubo bo wpis jest co najwyżej ironiczny wiec aż strach pomyśleć co groziło by za faktyczny policzek wymierzony tamtejszej totalitarnej władzy. Kara śmierci?
O ile Chiny nie kryją się z cenzurą i blokowaniem dostępu do Internetu to w całej wolnościowej cyberprzestrzeni wszelkie treści powinny być komunikowane bez skrępowania. Koszmarna fikcja.