Czyli o tym, że dobra fikcja to zazwyczaj sporo interesujących faktów😊
Moda na historie alternatywne się nie kończy i zapewne nie skończy się tak długo, jak długo pytanie „co by było gdyby?” będzie nadal zadawane. Choć zawodowi historycy niemal od zawsze piętnują podobne nonsensy, „gdybaniem” namiętnie zajmuje się beletrystyka. Choć walor poznawczy jest w tym wypadku średni to jednak trudno zaprzeczyć, iż odbiorcy może zaszkodzić mała rewizja świata który go otacza😊
Nie inaczej jest w przypadku serialu Netflix „1983”. Produkcja zaczyna się mocno, serią zamachów bombowych z wiosny 1983 roku. Już sam iście hollywoodzki początek wywołał solidną falę hejtu, co notabene ujawnia pewne niedobory w zakresie znajomości naszej wspólnej historii. Tymczasem solidarnościowa ekstrema ( jak zgrabnie ówczesne media nazywały wojującą opozycję ) miała swoje plany bojowe tyle, że były one niezwykle skutecznie pacyfikowane przez aparat władzy. Mitygowaniu nastrojów służyła również postawa przywódców podziemia, przekonanych nie bez racji, że eskalacja przemocy nie dość, że nic nie da to jeszcze zachęci reżim do gorliwszej walki. Last but not least społeczeństwo nie miało raczej ochoty na zrywy powstaniowe o czym najlepiej świadczy reakcja na zabójstwo sierżanta Karosa (http://rafalbauer.pl/jedwabny-sierzant-karos/ ) Sprawcy ani wówczas ani obecnie nie cieszą się uznaniem dawnej opozycji co doprawdy dziwi w czasach gdy ulubionymi ikonami władzy są „żołnierze wyklęci”, ludzie nierzadko obciążeni krwią niewinnych.
Warto również przypomnieć Solidarność Walczącą Kornela Morawieckiego która wprawdzie wyszła ostatnio z historycznego cienia ale nadal jej działalność nie jest powszechnie znana. W szczególności nie pamięta się o tym, że bezpośrednią przyczyną jej powstania był brak zgody na pacyfistyczne podejście Władysława Frasyniuka i innych działaczy Solidarności. SW miała swój indywidualny, i oparty o walkę program zdecydowanie kontrastujący z ugodowymi postawami większości działaczy podziemia. Jej głęboka konspiracja podobnie jak rozwinięty kontrwywiad środowisku tradycyjnych działaczy zdecydowanie się nie podobały. Jeszcze mniej spektakularne akcje a pośród nich produkcja prototypów pistoletów maszynowych i …… atak bombowy na gdyński komitet PZPR w 1987 roku. SW rozbudowywała i szkoliła wzorowane na Szarych Szeregach grupy bojowe złożone z młodzieży ideowej, nie miej skłonnej do brawurowych akcji niż …. bohaterowie sportretowani w amerykańskiej wersji historii Polski. Ówcześni nastoletni bojowcy ćwiczyli się namiętnie w technice walki w mieście i większość z nich cieszy się na pewne, że nie przyszło im nigdy zrealizować w praktyce nabytych w trakcie szkolenia umiejętności.
Sam serial, jak to serial, każdemu podobać się przecież nie musi ale niektóre powody do niechęci są bardziej niedorzeczne niż ktokolwiek mógłby się wydawać. Dla przykładu, komentatorzy z uporem godnym lepszej sprawy tropią namiętnie relikty polskiej motoryzacji dominujące ujęcia z 2003 roku. Tymczasem warto przypomnieć, iż w realnym świecie, produkcję Żuka zakończono jesienią 1998 a „Poldka”…… w kwietniu 2002 rokuJ. Można być zatem bardziej niż pewnym, iż katolicki socjalizm w dbałości o krajowy przemysł okazał by się nie mniej skuteczny niż reżim Łukaszenki a osiągnięcia krajowej techniki bezkonkurencyjnie panowały by na drogach.
Niektórym widzom nie podoba się również, iż akcja, która teoretycznie toczy się w Warszawie faktycznie… filmowana jest często gdzie indziej. Główny bohater mieszka bowiem we Wrocławiu a SB rezyduje w gmachu Filharmonii w Lublinie. No cóż, uwagi byłyby zapewne słuszne w przypadku dokumentu, ale my oglądamy sensację!
Tej powinna towarzyszyć wartka akcja, ciekawe wątki, ostre postacie i wielka tajemnica. O ile w 1983 owych składników nie brakuje to tu i ówdzie siadają ich wzajemne proporcje. Wietnamskie podziemie które natychmiast przywodzi na myśl Łowcę Androidów łamanego Łowcą jeleni, nie wypada nad Wisłą szczególnie wiarygodnie nawet jeśli pamięta się ofensywę podanych Ho Chi Minha z początku lat 90 tych. Tyle, ze to nie o realia tu chodzi. Dedykowanie półświatka Wietnamczykom należy traktować w kategoriach reżyserskiego samaczku podobnie jak koncepcję zgodnie z którą polscy towarzysze postawili się Moskwie dzięki własnej bombie atomowej. I naprawdę nie ma sensu dyskusja, że czujnemu oku GRU oraz innych służb mogłaby co najwyżej umknąć modyfikacja wojskowych kalesonów a nie budowa własnej ofensywnej. Oglądamy bowiem fikcję a nie reportaż, a bomba atomowa jako fundament sojuszu partia – armia – kościół wydaje się bardzo wiarygodna.
Co ciekawe, krytykom umyka inna kwestia: spirytus movens całej machinacji jest towarzysz… odpowiadający za gospodarkę. To on jest siłą sprawczą systemu, który otrzymał legitymację na grobach niewinnych ofiar. Markantylizmu mas które ponad „prawdę” przedłożyły pełną lokówkę nikt jakoś nie ujeżdża co chyba nie do końca odpowiada zamiarom autorów. Trudno zatem zakładać iż wnioski zostaną wyciągnięte i wpłyną na wynik zbliżających się wyborówJ.
Z prawa i lewa dostaje się również aktorom w tym głównemu bohaterowi w realu jednemu pomysłodawców serialu. O ile talent Macieja Musiała nie wykuwał się w warunkach które sformatowały obecnych na ekranie starszych aktorów to pewien niedobór warsztatu zbytnio nie uwiera tym bardziej, że roli życia nie zagrał tu również Robert Więckiewicz. Być może nie odnalazł się w roli błędnego rycerza którą ze śwungiem odmalował by za pewne Marciń Dorociński. Być może powody były inne ale ich skutkiem jest niska temperatura który towarzyszy kluczowym dla akcji perypetiom. Mimo tych i innych wpadek film nieźle się ogląda, choć solidną dawkę dłużyzn przygotowano tu chyba wyłącznie z myślą o miłośnikach ciekawostek.
W filmie nie brakuje również warsztatowych błędów czy choćby scenariuszowych naiwności. Towarzysz pierwszy sekretarz na sekretne spotkanie z agentem obcego wywiadu udaje się w prawdzie w czapeczce ale… jedzie własnym, potwornie rzucającym się w oczy samochodem. Na dodatek owo spotkanie na szczycie umiejscowiono na stacji benzynowej co mniej lub bardziej dowodzi, że przyoszczędzono na budżecie dla fachowców od prawdziwej operacyjnej roboty. Powyższe jak najbardziej słusznie ponieważ ten podobnie jak inne oczywiste błędy nie znalazły się na niczyim medialnym warsztacie.
Osobiście cieszy mnie bardzo, że pierwszy polski firm na Netfliksie jest tak bardzo polski. Trudno było o lepszy temat na debiut i mam tylko pewne spiskowe podejrzenie, że ów temat nie jest przypadkowy. Polska inwestuje bardzo duże pieniądze w promocję w Ameryce i wedle znawców tematu od 2015 roku wydano na ten cel więcej i mądrzej niż od 1989 roku. Sukces „1983” na amerykańskiej platformie owym wysiłkom bardzo pomoże a kto powyższe podważa zapewne nie pamięta na czym zbudował swoje polityczne wpływy Ignacy Paderewski. Gdyby tak rzeczywiście było, film otrzymywałby drugie, znacznie poważniejsze, dno. Warto pamiętać, że Agnieszka Holland uczestniczyła kiedyś w produkcji serialu „Ekipa” uważanego za polityczny marketing Platformy Obywatelskiej przed wyborami w 2007 roku. Zatem udział reżyserki w „1983” może być nieprzypadkowy😊
Pierwszy sezon klamruje Majka Skowron – matka głównego bohatera, która być może wyłącznie dla smaczku nosi imię i nazwisko słynnej PRLowskiej filmowej buntowniczki. Otwierając przed synem drzwi symbolicznie rozpoczyna kolejny etap historii. Jaki będzie? Czy bardziej mroczny i bardziej serio, czy też dokładnie na odwrót? Niebawem się przekonamy. Powodzenie w gronie młodych odbiorców dowodzi jasno, że taka wersja polskiej historii może się stać dobrym produktem eksportowym a o to właśnie chodziło zleceniodawcom.
Pytanie kim są😊 Netflix jest obecny w Polsce od 2016 roku i nie jest to dla tej globalnej firmy rynek szczególnie atrakcyjny. Tymczasem na pierwszy ogień poszedł tu produkt polityczny, który musiał wzbudzić nad Wisłą liczne kontrowersje. Być może jednak, cele autorów były zupełnie inne a jak dowodzi odbiór tu i ówdzie w zasadzie w zasadzie zostały zrealizowane. Nikt przecież nie powiedział, że zachwycić ma się nim cała Polska.
Tej zaaplikowano by na pewno kolejną komedię romantyczną.