Czyli o tym, że pisanie bloga daje czasem prawdziwą satysfakcję.
Kiedy przez media przetoczyła się fala dyskusji na temat planowanego drenażu Lasów Państwowych, sięgnąłem do zapisów archiwalnych konstatując z satysfakcją, iż temat Lasów poruszałem dokładnie 3 lata temu (http://rafalbauer.pl/polanda-imperium-z-drewna/). Postawiłem podówczas śmiałą, choć rzecz jasna kontrowersyjną tezę, iż lasy pozostawione w obecnej strukturze prędzej czy później padną ofiarą klasy politycznej. Tekst wywołał polemikę (http://rafalbauer.pl/o-czym-szumi-w-drzewach-i-co-w-trawie-piszczy/), ale teraźniejszość potwierdziła moje obawy. Państwo nienasycone w grabieniu gospodarki i obywateli zamachnęło się wreszcie na jedną z niewielu skutecznie chronionych twierdz.
„Betonowy” partner polityczny zielonego imperium, jakim od zawsze był PSL, zmienił front i służalczo poparł kolejną rządową operację łupieżczą. I choć osobiście wolę, aby ofiarą padły lasy niż obywatel, należy powiedzieć sobie jasno: pierwszy krok na drodze ograniczenia autonomii lasów został właśnie uczyniony. Przyszłość przyniesie zapewne kolejne, a postawa menedżerska, jaką prezentuje nowy Dyrektor Generalny każe sądzić, iż w najbliższej przyszłości Lasy może spotkać wszystko, co najgorsze.
Reorganizacja tej instytucji przeprowadzona pod kątem maksymalizacji wpływów do budżetu raczej na pewno nie wyjdzie jej na zdrowie. Warto pamiętać, iż naturę prawną narodowych zasobów zielonych ukształtowano w taki sposób, aby Lasy Państwowe, będąc państwowymi, nie stanowiły wprost aktywa Skarbu. Innymi słowy, ich majątek nie stanowi zabezpieczenia wyemitowanych do tej pory obligacji skarbowych. O taki zabieg zadbał Grabski. Planował użycie tego majątku do stabilizacji pieniądza w oparciu o wzorzec zastosowany w Niemczech przez Hjalmara Schachta. Tym samym, dziś Rząd RP zagarnie nadwyżki zgromadzone w lasach, ale jutro może pójść znacznie, znacznie dalej.
Jeśli w takich czasach jak obecne, przyszłość narodowego zasobu pozostanie wyłącznie w rękach rządu i czynowników z Wiejskiej, trudno będzie ją opisywać w różowych kolorach. Częściowo rozłupana skarbonka będzie na pewno kusić, tym bardziej, że istnieje pewna technika w ramach której można by ją spieniężyć… Nawet bez prywatyzacji. I ktoś pewnie po takie rozwiązanie sięgnie.
Oczywiście pro publico bono.
Zastrzyk gotówki pomoże poprawić statystyki. Rzeczywistości nie zmieni.