Czyli o tym, że III wojna światowa najprawdopodobniej wybuchnie tam gdzie straciła swój impet II.
Rzut oka na kierunki dostaw surowców strategicznych dowodzi wyraźnie czym w niedalekiej przyszłości musi się zająć chińska flota a także chińska armia. Na północy i zachodzie przerwania dostaw obawiać się nie musi. W tym obszarze, żądzą pieniądze. Znacznie gorzej jest na terenach które Państwo Środka obecnie uważa za teren swojej naturalnej ekspansji.
Zbliżenie z Rosją daje Chinom spokój tam gdzie od dziesięcioleci zwykła się niepokoić. Ów komfort może niebezpiecznie przełożyć się na ekspansję Chin tam gdzie USA widzą nadal swoje strefy wpływów. Dlatego też, Ameryka ma prawdopodobnie ostatnią szansę aby zdestabilizować Rosję i tym samym zamiast z sojusznika uczynić z niej cel dla chińskiego ekspansjonizmu. Jeśli jej nie wykorzysta, Moskwa obróci się na wschód i siłą rzeczy skutecznie wzmocni Chiny bo tutaj ma de facto do wygrania znacznie więcej niż w starzejącej się Europie. Pierwszy niebezpieczny krok już został poczyniony. Rosja zgodziła się na płatności za swój gaz w Juanie.
Najdotkliwszy dla Rosji byłby atak na jeden z najważniejszych obszarów przemysłowych, ulokowany arcy strategicznie pod względem obecnych globalnych gospodarczych trendów. Z wagi tego rejonu stratedzy wojskowi zdają sobie sprawę nie od dzisiaj i dlatego też, tym kierunkiem interesowała się szczególnie niemiecka armia.
W lipcu 1942 wehrmacht wyruszył z pozycji wypadowych w Donbasie i maszerując poprzez Donieck i Ługańsk, dotarła w sierpniu do Krasnodaru, gdzie natychmiast przyłączyli się do niej kubańscy kozacy. Dlaczego? Ponieważ etnicznie uważali się za Ukraińców przesiedlonych przez Carycę Katarzynę z siczy zaporoskiej. Nomen omen do dzisiaj, określają się jako mniejszość ukraińska i stanowią solidny odsetek mieszkańców kraju krasnodarskiego.
Celem niemieckiej ofensywy na południu były dwa strategiczne miasta, docelowo Saratów i lezący znacznie bliżej Carycyn, od 1925 roku znany jako STALINGRAD. Jak wiadomo Niemcom się nie udało mimo iż byli solidnie zmotywowani do walki. Ale kto powiedział, że nie uda się Ukraińcom, Inguszom, Czeczenom, Awarom, Azerom, Czerkiesom czy Osetyjczykom? Na północnym Kaukazie przyrost naturalny bije wszelkie rekordy. Standardem są wielodzietne rodziny które dręczy jedno: brak widoków na przyszłość. Z bezrobociem dochodzących do 60% i Mułłami dbającymi o morale młodych roczników Kaukaz jest lub za chwilę będzie wylęgarnią bojowników gotowych do walki na śmierć i życie z Rosją gdzie byli są i będą obywatelami drugiej kategorii. Podobnie jak wprawdzie biali ale mimo to pogardliwe traktowani i nazywani hahołami Ukraińcy.
O tym, że Rosja bez Kubania, Wołgogradu i Saratowa nie liczy się jako imperium wiadomo nie od dzisiaj. Amerykańscy planiści, przeanalizowali za pewne nie tylko doświadczenia niemieckie ale wzięli również pod uwagę doświadczenia z okresu wojny domowej po rewolucji bolszewickiej. W owym czasie w tym wielkim kraju o zwycięstwie nie decydowały bynajmniej milionowe armie. Zapewniali je nieliczni w relacji do powierzchni ale solidnie zmotywowani żołnierze. Dzisiaj w okolicy ponownie ich nie brakuje. Jeśli tylko Ameryka zdoła skutecznie uzbroić Ukraińców, ich 500 tysięczna armia nie zatrzyma się na historycznej granicy republiki. Ponieważ pieniędzy na żołd nie wystarczy obietnicą dla wojaków będzie za pewne to co zwykle: wojenne trofea z zamożnych obszarów Rosji. Ta sama motywacja popchnie do walki bezrobotnych mieszkańców kaukaskich dolin i aułów. I jedni i drudzy trafią jednak na prawdziwych Rosjan w prawdziwej Rosji. Trafią na ludzi broniących swoich rodzin i domów. Zmotywowanych nie mniej niż ich dziadowie którzy jako niemal niewolnicy bronili sowieckiej Rosji w trakcie wielkiej wojny ojczyźnianej. O ich morale podobnie jak 74 lata temu zadba nienawiść i ….. mord wyprzedzający najeźdźców wzorcem ich ofensyw w Syrii i Iraku. Wiejskie płoty ozdobią ścięte głowy, przydrożne rowy wypełnią rozstrzelani żołnierze. Napędzany przez ideologów terror wypełni serca Rosjan wolą obrony Matuszki Rosji dokładnie tak samo jak ich dziadów kilka dziesięcioleci wcześniej. Ale inaczej być nie może. Bo na sfinansowanie takiej wojny z Rosją nikt nie ma pieniędzy podobnie jak brak jest pewnie przekonanych o tym, że takie zagranie okaże się skuteczne. Ale nokaut putinowskiej Rosji na miarę upokorzenia jakiego jelcynowska doznała w Czeczenii jest wart solidnych wysiłków. Dlatego media spuszczą ze smyczy najniższe emocje. Uruchomią sprężyny dzięki którym w kieszeniach otwierają się rzeźnickie noże. I choć nie brak szeregu przeciwności, sporów religijnych i konfliktów interesów, Ameryka w swoim własnym interesie strategicznym powinna takiej gry spróbować. Uzbrojenie Ukrainy to gigantyczne kontrakty które tradycyjnie można spieniężyć w zdobytych koncesjach na terenie Rosji. Medialna podbudowa jest już przygotowana. Obrzydliwa napaść na kobiety i dzieci w Donbasie musi być ukarana a sprawiedliwość, demokracja i prawda muszą zwyciężyć.
Jak zwykle.