Stalingard 2.0 cz.2

Czyli o tym, że III wojna światowa najprawdopodobniej wybuchnie tam gdzie straciła swój impet II. 

Arabska wiosna przyniosła „wolność” i „demokrację” i wszystko było by pięknie gdyby nie to, że cztery lata później sytuacja uległa diametralnej zmianie. Fundamentaliści islamscy wymknęli się spod kontroli, a bojownicy których jeszcze niedawno  media nazywały „bohaterami spod Aleppo” zamienili się dzisiaj w terrorystów Państwa Islamskiego. Gdzie popełniono błąd? W Afganistanie, bojownicy ciągle potrzebowali pieniędzy. W Syrii i Iraku również ale……..okazało się, że  są w stanie zadbać o nie sami. W jaki sposób?

W Syrii kontrolują rejon Deir Az-zour, w tym największe syryjskie złoże ropy al-Omar z którego co ciekawe sprzedają ropę nawet dla swojego przeciwnika Asada :). Kontrola nad największą syryjską zaporą Tabqa nad jeziorem Assad daje im  niebagatelny argument strategiczny podobnie jak kontrola tamy Falluja w Iraku i rafinerii w Baiji dzięki której trzymają  w szachu rząd w Bagdadzie. Dzihadyści zdołali również opanować Mosul zyskując kontrolę nad ropociągiem którym iracka ropa trafia do tureckiego terminalu paliwowego. Niewiele brakowało aby zdobyli również Kirkuk ale w tym momencie swoją strategię znowu zmienili…. Amerykanie. Zniesienie zakazu sprzedaży ropy przez Kurdów pozwoliło tym ostatnim  stanąć na nogi i przystąpić do kontrataku. Powyższe tym solidniej, że głównym celem amerykańskich nalotów na tereny kontrolowane przez Państwo Islamskie są …… obiekty związane z przemysłem naftowym. Waszyngton uważa, że bez dochodów islamistów łatwiej się zgniecie. Dla Kurdów to doskonała polityka. Ich do niedawna „wrogi” bo własny wybudowany z pomocą Rosjan ropociąg z pola Taq Taq stał się legalny a dodatkowo od maja 2014 wszedł w stan pełnej wydajności. Dzięki niemu ropa rafia do Turcji przez tereny niepodzielnie kontrolowane przez Kurdów.

I kto wie jak dzisiaj wyglądał by front w Syrii gdyby nie wojna w Donbasie? Jak by nie było jeszcze w 2012 roku w porcie Taurus pojawiły się trzy okręty desantowe klasy Ropucha II ( nomen omen wybudowane dla ZSSR w Stoczni Północnej w Szczecinie ) a światowe media spekulowały czy rosyjska piechota morska niebawem wejdzie do akcji po stronie wojsk Assada. Ale Ropuchy nie zacumowały a w przyszłości nie zacumują tu również Mistrale których postanowiła nie dostarczać Rosji Francja. Przypadek? Raczej nie. Inna sprawa, że dzisiaj rosyjskie siły desantowe zaangażowane są gdzie indziej. Ale trudno się również spodziewać aby Amerykanie pozostawili na łasce losu swój własny produkt jakim jest państwo islamskie. Tylko ono może przysporzyć Rosji poważnych kłopotów. Czarny sztandar dżihadu może niebawem zawitać w granice Rosji.

Choć Machaczkała, Groźny, Nalczyk czy Władykaukaz, to miejsca w których ulokowano twierdze jeszcze w czasach imperialnej ekspansji carskiej Rosji, to dzisiaj we wschodnich rejonach północnego Kaukazu rządzą bardziej pół mafijne rodzinne klany niż politycy sterowani z Moskwy. Powodem jest skrajna bieda i …… postępująca derusyfikacja. W republikach które formalnie stanowią cześć Rosji, na prowincji rządzi szariant. Tu podobnie jak na terenach opanowanych przez Państwo Islamskie w Syrii i Iraku, organizacją relacji społecznych zajmuje się nie państwo ale mułłowie. Nie jest zatem przypadkiem, że tutejsi wrogowie Rosji, przeformowali się właśnie w Kalifat Kaukaski. Po co? Tylko tym sposobem można próbować zapanować nad tutejszą mieszanką narodową dla której jedynym spoiwem jest rozmaicie wyznawany islam i……. język rosyjski.

Destabilizacja Rosji musi się zacząć dokładnie tam gdzie u schyłku ZSSR dała najlepsze rezultaty czyli właśnie na Kaukazie. Dzisiaj wybuchają tam bomby które mają pokazać ludności, że Kalifat Kaukaski walczy ( Machaczkała 2012, dwukrotnie Wołgograd 2013, Groźny 2014 ) jutro ataki przeniosą się na instalacje przemysłowe w myśl zasady iż nic lepiej nie utoruje drogi niepokojom społecznym niż zachwianie establishmentu opartego na koncesjonowanym handlu surowcami. Inspiratorzy rewolty muszą się jednak śpieszyć. Na wschodnim brzegu morza kaspijskiego kształtują się już nowe stosunki którymi zachwiać nie będzie tak łatwo. Uzbekistan i Turkmenistan to „republiki prezydenckie” czyli de facto koncesjonowane w Moskwie dyktatury jeszcze niedawno trzymane na dolarowej smyczy przez Rosję. Tyle, że Turkmenistan jeszcze niedawno eksportujący 70% swojego gazu przez Gazprom, dzisiaj ma już dwu równych partnerów i choć od Pekinu nie zamierza się uzależnić podobnie jak od Moskwy to w przypadku zablokowania kanałów eksportu na zachód po prostu nie będzie miał wyboru. Podobnie Uzbekistan którego prezydent znany miłośnik tortur jest nieustająco fetowany w Waszyngtonie nawiguje już w raźnie w kierunku wschodnim. Broń kupuje co prawda nadal w Rosji, ale armię szkolą mu amerykańscy doradcy. Owo egzotyczne status quo tłumaczy potencjał mobilizacyjny tamtejszej armii szacowany na nie mniej niż 300 tysięcy słynących z waleczności żołnierzy. Powyższe nie zmienia najważniejszej kwestii: na gracza numer jeden wyrastają w tym regionie Chiny i to one w długim okresie ustalać będą tutejsze standardy. Tu wielkich niepokojów się już zasiać najprawdopodobniej  nie da.

Kurs na wschód, skutecznie przenosi byłe sowieckie republiki do chińskiej strefy wpływów której takie duperele jak brak demokratycznych standardów nikomu nie utrudniają politycznych działań. Państwo Środka staje się wielkim rynkiem zbytu skutecznie konkurującym z Europą. Może się niebawem okazać, że swoje geopolityczne priorytety zmieni również sama Rosja tym bardziej, że sprzyja temu geograficzna mapa jej zasobów.

 

Sceptycy twierdzą co prawda, że chińskie siły zbrojne rozbudowywane są właśnie po to aby pewnego dnia rozciągnąć władzę Pekinu nad bogactwami Syberii. Światopogląd konfucjański może jednak pouczyć towarzyszy chińskich, że znacznie lepiej stosować standardy amerykańskie i zamiast zdobywać wygodniej jest  kupować. Potrzebne są do tego rzecz jasna swobodnie drukowane pieniądze ale to może wydarzyć się już niebawem gdy Juan stanie się powszechnie akceptowaną walutą ekwiwalentna. A chińska armia? Zostanie użyta tam gdzie okaże się najbardziej efektywna. Jeśli Rosja będzie słaba, atrakcyjnym może się okazać zajęcie jej terytoriów. Jeśli się umocni, ważniejsze stanie się kierowanie wojska tam, gdzie pieniądze nie gwarantują stabilnego prowadzenia interesów. Takich obszarów chińczykom nie brakuje. O stabilność interesów w Afryce dba na razie rachityczne prawo. Prędzej czy później do egzekucji praw potrzebna będzie siła militarna.

 

7 komentarzy
Previous Post
Next Post