Są takie symbole które pozostają z nami na zawsze. Symbole które przechowujemy w pamięci ponieważ odbiegają tak mocno od sposobu w jaki widzimy świat, że po prostu trzeba je zapamiętać.
Nigdy nie brałem udziału w tak spontanicznym, a jednocześnie tak wysokiej rangi wydarzeniu. Po zakończeniu koncertu, gdy spodziewaliśmy się wszyscy, że Prezydenci zaraz znikną z sali, obaj weszli na scenę ale nie tylko po to aby pogratulować artystom. W tej niesamowitej atmosferze, z Wołodią Wysockim w tle, obaj wygłosili krótkie acz treściwe expose.
Wczoraj oklaskując Prezydentów czuliśmy, że to naprawdę unikalna chwila. Od lat nie zdarzyło mi się, aby język rosyjski nie malował mi w głowie portretu Stalina i czekistów w akcji. Wczoraj w nocy, ten język zabrzmiał zupełnie inaczej, zabrzmiał po prostu przyjacielsko. Prezydent Miedwiediew przemówił prosto i zrozumiale dla nas wszystkich. Szkoda, że tłumacz niepotrzebnie dokonał nieudolnego zresztą przekładu. Tych słów nie było trzeba tłumaczyć. Każdy ze zgromadzonych poczuł, że na naszych oczach wiatr historii zmienia kierunek i temperaturę.
Niektórzy pytają dlaczego przy tak wielkiej randze wydarzenia spotkaliśmy się właśnie u nas w Soho Factory. Dla mnie to po prostu najlepsze miejsce, bo to tu właśnie na Pradze, Wysocki napisał swój słynny wiersz dla Daniela Olbrychskiego. To tutaj zatrzymali z Mariną Vlady samochód, a Wołodia wyraźnie poruszony długo spacerował nad Wisłą. Pierwszy raz zobaczył Warszawę patrząc na nią oczami krasnoarmiejców z prawego brzegu. W naszej współczesnej historii, ten właśnie brzeg i ta perspektywa jest symbolem naszego podziału.
„Gąsienicami zagrzebany w piach nad Wisłą, patrzę przez rzekę pustym peryskopem, na miasto w walce które jest tak blisko, że Wisły nurt frontowym staje się okopem. Rozgrzany pancerz pod wrześniowym żarem, rwie do ataku się i pali pod dotykiem, Ale wystygły silnik śpi pod skrzepłym smarem I od miesiąca nie siadł nikt za celownikiem”
Do mnie Wołodia przemówił właśnie ustami Kaczmarskiego. Ale to przecież kolejny symbol naszego pojednania, bo człowiek którego patriotyczny ryt dla nikogo nie pozostawiał przecież wątpliwości, uparcie i konsekwentnie przybliżał nam rosyjską duszę. To Kaczmarskiemu zawdzięczam to, że śpiewając „Czołg” czy „Nie lubię” zrozumiałem, że Wysocki to rosyjskość bez bagnetów na sztorc. I choć kochamy niemieckie samochody, imponuje nam tamtejszy porządek i ład, to nie znam nikogo kto by śpiewał przy ognisku protest songi w tym właśnie języku.
W III RP okopaliśmy już wszystkie demony z okresu II i rozbiorów poza jednym: NIGDY na poważnie nie poddano debacie różnicy światopoglądowej pomiędzy Dmowskim i Piłsudskim, różnicy która zdeterminowała naszą historię i wpływa na nią do dzisiaj. Brak jasnej zgodny w tej kwestii doprowadził do tragedii 1939 roku wieńczącej politykę niezaangażowania realizowaną przez Becka już po śmierci Marszałka. Polska nie może obrażać się na Rosję, Syberia i Katyń nie mogą szkodzić stosunkom tym bardziej, że kominy krematoriów nie zasłaniają nam przecież widoku na zachodni brzeg Odry. Najwyższy czas powiedzieć sobie jasno, że o kogoś musimy się oprzeć bardziej. Na naszych oczach, Rosja podnosi się gospodarczo z kolan a Niemcy budują IV Rzeszę. Odtwarza się tym samym historyczny układ geopolityczny. Nadchodzi moment wyboru. Z kimś przyjaźnić się trzeba bardziej.
A dla tych którzy sądzą, że polityka to coś więcej niż imperialna kalkulacja mój ulubiony fragment jednej z pieśni Kaczmarskiego:
„Komu zależy na pokoju ten zawsze cofnie się przed gwałtem wygra kto się nie boi wojen i tak rozumieć trzeba Jałtę”
PS. Filmik który załączam jest bardzo krótki, ale służby specjalne zabroniły nagrywania. Nie mogłem się powstrzymać i sfilmowałem kawałek telefonem. Ochroniarz Miedwiediewa zareagował niestety
błyskawicznie….. ale może się okazać, że to i tak jedyne sekundy zarejestrowane tego dnia.