Czyli o tym co już wiedzą Wagnerowcy
11 lipca 1945 r. dowódca 50 Armii generał Fiodor Ozierow zameldował osiągnięcie rejonów koncentracji i pełną gotowość do rozpoczęcia operacji oczyszczania okolic Puszczy Augustowskiej. Sowieci do zadania podeszli bardzo poważnie o czym najlepiej świadczą archiwalia pozyskane z Centralnego Archiwum MON Federacji Rosyjskiej z benedyktyńską starannością opracowane przez Archiwum Państwowe w Suwałkach. https://www.suwalki.ap.gov.pl/a,32,kalendarium-oblawy-lipiec-1945-przed-oblawa-czesc-pierwsza
Jednostki 50 Armii wzmocnione 2 Gwardyjskim Korpusem Pancernym utworzyły niemal zwarty front na linii Suchowola – Augustów – Suwałki z zamiarem dosłownego przeczesania obszarów leśnych. Rzut oka na mapy pozwala wyrobić sobie zdanie co do skali obławy:
Tylko jednego dnia 13 lipca 1945 r. trzy pułki 343 Dywizji Strzeleckiej utworzyły potrójną tyralierę na odcinku 12 km i przez cały dzień przesiewały pas pomiędzy wsią Wysoki Most a drogą Augustów – Giby. Ponad 3 tysiące żołnierzy pokonało dystans 10 km w 12 godzin skrupulatnie badając wszystko co napotkali na swojej drodze. Warto dodać, że podobnych pasów operacyjnych było tego dnia jeszcze kilka a operację prowadzono równolegle siłami pozostałych dywizji 50 Armii! Przy zaangażowaniu ponad 50 tysięcy żołnierzy, samochodów i czołgów Sowietom udało się całkowicie spacyfikować oddziały leśne, tysiące mieszkańców izolować w obozach filtracyjnych a 592 osoby zgładzić nie pozostawiając śladów. Mimo tak znacznych sił część partyzantów zdołała zbiec w głąb Polski. Jakie znaczenie ma współcześnie ta historia?
Otóż modny obecnie Przesmyk Suwalski to niemal w połowie Puszcza Augustowska i to właśnie tutaj, wedle rządzących, możemy się spodziewać infiltracji. Gdyby rozpocząć ją w okolicy trójstyku granic Polski, Litwy i Białorusi a zakończyć w Wisztyńcu (trójstyk Rosja, Litwa, Polska) do pokonania pozostałoby zaledwie 80 km w linii prostej, w tym połowa przez zwarte obszary leśne. Jakimi siłami może w tym obszarze dysponować Polska?
W szczycie kryzysu granicznego (listopad 2021) na odcinku białoruskim operowało 15 tysięcy funkcjonariuszy i żołnierzy dzięki błyskawicznej noweli do ustawy o Straży Granicznej. Dzięki niej siły zbrojne RP mogą udzielić wsparcia SG w całym pasie nadgranicznym (15 km). Faktyczna blokada Przesmyku wymagałaby użycia bardzo dużych formacji a przede wszystkim ulokowania ich głębiej na terytorium RP. Takie ruchy wymagają już poważnych posunięć: Prezydent RP musiałby na części terytorium wprowadzić stan wojenny. Powyższe na wniosek Rady Ministrów i po uzyskaniu konwalidacji sejmu (48 godzin). O ile dotychczasowa stanowczość na granicy białoruskiej skutecznie podbijała słupki, poparcie dla przygotowań pachnących wojną mogło by się już znacznie mniej spodobać wyborcom. Być może dlatego stosuje się rozwiązania pośrednie a niedawne ćwiczenia wojskowe (1200 żołnierzy) miały uspokoić opinię publiczną. O tym jak różni się teoria i praktyka przekonał ostatnio MON zaprzeczając przez kilka godzin, że białoruskie helikoptery naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Czy aby na pewno ponowna mobilizacja kilkunastu tysięcy żołnierzy stuprocentowo uszczelni przesmyk Suwalski?
Popuśćmy zatem wodze wyobraźni. Przyjmijmy, że przerwania granicy dokonają 4 zespoły po 4 samochody terenowe, w których podróżować będą ubrani w mundury pasażerowie z wyraźnymi emblematami PMC Wagner. Jeśli przerwanie granicy (realizowane w różnych punktach) poprzedzi zmasowany atak uchodźców na różne odcinku muru (186 km ) wymusi to oczywisty podział sił granicznych formacji ochronnych. Mimo to Wagnerowcy muszą się spodziewać, że napotkają na swojej drodze dobrze przygotowane jednostki. Czym ryzykują? Bystrzejsi komentatorzy zauważyli już wprawdzie, że najemnicy PMCW to de facto żołnierze AFR, ale… stan prawny jest nieco inny. Jeśli granicę Polski przekroczą umundurowani cywile w wozach terenowych, nie będą innym intruzem niż pasażerowie marszrutek. Muszą się co prawda liczyć, że zbiorowe przekroczenie granicy to już nie wykroczenie i mandat 500 PLN, ale przestępstwo (art. 264, par. 2 KK) zagrożone 3 letnim pozbawieniem wolności. Tyle, że dla ruskich zeków a na dodatek weteranów walk pod Bachmutem odsiadka w Polsce może oznaczać całkiem udane wakacje. Utarta życia? Kto powiedział, że uczestnicy rajdu przez Polskę mieli by być uzbrojeni?
Czemu miałaby zatem służyć ta operacja?
Wojna na Ukrainie podobnie jak inne współczesne ważne wydarzenia toczy się online. Udana szarża to zalewające SM zdjęcia uśmiechniętych Wagnerowców przy tablicach mijanych miast, tankujący paliwo czy zajadających hot dogi na kolejnych stacjach. Niemożliwe? Przecież hipotetyczne 4 przerywające zespoły wcale nie muszą nigdzie dojechać☺ Wystarczy, że nie zabraknie filmów z samego przełamania granicy. W głębi Przesmyku mogą się już pojawić kolejne tak samo wyglądające zespoły, ale… przebywające w Polsce legalnie! Aby wyglądać jak Wagnerowiec, wystarczy przecież nosić mundur z odpowiednimi naszywkami, jeździć terenówką i mówić po rosyjsku. Na tej zasadzie można już trzymać w gotowości zespoły, których zadaniem będzie wyłącznie obficie filmowane…. przedarcie do Okręgu Kaliningradzkiego. Wprost ze stodoły pod Wiżajnami.
Urzędnik państwowy konwalidujący internetowe rozstrzygnięcia to przykry dowód na to jak łatwo w obszarze social mediów daje się rozgrywać Państwo Polskie. Nie ma bowiem znaczenia czy zawodnik na zdjęciu to prawdziwy Wagnerowiec czy podróbka. Fejk nie zasługuje na uwagę. Oficjalne zaangażowanie to nic innego jak woda na młyn organizatorów tej rozgrywki. Na podobnej zasadzie można wskazywać w mediach prawdziwych ( przekraczających granice ) i podrabianych ( rezydujących w Polsce ) Wagnerowców podbijając tym samym klikalność całej wrogiej inicjatywy. Co gorsza nie da się przecież wykluczyć, że choćby jednej z grup przedarcie faktycznie by się udało a brawurowe pokonanie całej trasy prezentowano by online.To zaledwie 80 kilometrów. Łącznie być może 20 – 30 samochodów i 80 do 120 ludzi. Dla służb doświadczonych w działaniach hybrydowych to mikrooperacja.
Taka akcja przeprowadzona w okolicy wyborów mogłaby solidnie namieszać w preferencjach wyborców. We wrześniu rozpoczną się przecież manewry ZAPAD23, które podobnie jak w latach ubiegłych w zadaniach sztabowych obejmują …. przesmyk Suwalski. Na dodatek polski zapał wojenny stygnie, na co oczywisty wpływ ma również obecna temperatura stosunków polsko-ukraińskich. W tym kontekście duże operacje wojskowe niebezpiecznie pachną wojną i mogą kosztować krytyczne 3/4% poparcia. A gdyby jeszcze przytrafiła by się skuteczna rosyjska szarża? Relacjonowana na TikToku dźwignęła by notowania Konfederacji grubo powyżej 20%.
Ale to przecież tylko fantazja. Warto jednak pamiętać, że zaledwie kilka tygodni temu na oczach zdumionego świata Wagnerowcy maszerowali na Moskwę. Można sądzić, że była to spontaniczna akcja. Można również uważać, że była przez kogoś dobrze przygotowana. Klasyczny dysonans poznawczy. Kiedyś usuwało go krytyczne myślenie. Dzisiaj betonuje algorytm social mediów.