Czyli o tym, że posiadaczki i posiadacze strzeżcie się!
Opozycja, która systematycznie podnosi larum, by zwrócić uwagę na szybujący poziom zadłużenia, nie uświadamia sobie zapewne o jakie instrumenta może w tej materii sięgnąć człowiek, który doskonale zna historię gospodarczą Europy a w szczególności osiągnięcia Hjalmara Schahta. O ile nie grozi nam jeszcze weksel MeFo, to aplikacja innych rozwiązań znanych z historii staje się powoli bardzo realna. Tym bardziej, iż wedle raportu NBP http://www.nbp.pl/publikacje/domowe/domowe_1_2017.pdfaktywa finansowe gospodarstw domowych zbliżają się do 2 bln PLN i na obecną chwilę zrównały się już zapewne z PKB. Co więcej, finansowy majątek netto gospodarstw domowych osiągnął 1,2 bln a to przecież istne El Dorado dla urzędników,którzy potrafiliby mądrze skorzystać z takich zasobów. To, co rozumieliby pod określeniem „mądrze”, to już zupełnie inna sprawa😊. Majówka przytłumiała bowiem ostatni pomysł premiera związany z solidarnościowym domiarem dla najbogatszych, ale niebawem może się okazać, iż zakres owej grupy to wyłącznie kwestia definicji. Analiza struktury depozytów sugeruje, iż do nielubianego grona można by zakwalifikować wszystkich, którzy… zgromadzili na rachunkach bankowych 10 lub więcej tysięcy. Jak można by ich w białych rękawiczkach zachęcić do większej partycypacji w celach społeczno–politycznych państwa? Nic trudnego: wystarczy… emisja Pożyczki SOLIDARNI😊. Emitent pod groźbą użycia kija (np. podwójna Belka) oczekiwałby inwestycji w solidarne obligacje za połowę zgromadzonych na rachunkach środków. O ile trudno się spodziewać, aby nad losem tak potraktowanych ktokolwiek poważnie zapłakał, to już na pewno stłumiono by większość głosów sprzeciwu oferując… atrakcyjne odsetki.
Małe wprowadzenie do ruchów w tym zakresie już w zasadzie uczyniono. W ofercie MF znajdują się 12–letnie obligacje,które w przypadku zakupu na konto IKE są zwolnione z opodatkowania. Gdyby opisywane powyżej wywłaszczonkosoft zapanowano jeszcze w przywileje znane z dorobku obligacyjnego II RP i wyłączono emisję z wszelkich zajęć i egzekucji, okazałoby się zapewne, że złupieni są de facto obdarowani a zapeklowanie na zapas kilku dziur budżetowych okazałoby się wielkim sukcesem rządu. Kilkuletnią wartość programu 500+ zgromadzono by przecież w kilka dni no maksymalnie kilka tygodni ale na pewno nie więcej niż miesiąc😊
Tego typu zabieg to nic innego jak stara dobra „akumulacja w dochodzie narodowym” – elementarny składnik systemu, który budował niegdyś sojusz robotniczo–chłopski. Sceptykzauważy rzecz jasna, iż trudno dostrzec coś złego w tym, iż państwo „motywuje” zamożnych obywateli do solidarnościowych a dochodowych inwestycji. No cóż, o ile manifestem na temat wolności wyboru można by zapełnić kolejne stronice, to wcześniej należało by zadać pytanie czy obrót takimi obligacjami byłby swobodny. Skąd te wątpliwości? Ponownie zasiewa je historia a konkretniej archiwalia dotyczące Urzędu Pożyczek Państwowych, którypowołano między innymi po to, aby… wyrażał zgodę na cesje obligacji pomiędzy ich nabywcami.
Choć aż się o to prosi, zagadnienie polskich obligacji przedwojennych nie doczekało się większej monografii, ale to zapewne dlatego, że takowa nie jest nikomu do niczego potrzebna. Polska historia polityczna rekordowymi często kwotami emisji chce mierzyć wyłącznie ofiarność społeczeństwa, tymczasem nierzadko sprzedażowe wyniki były efektem… presji, w szczególności w przypadku pracowników przedsiębiorstw państwowych. Pewną przesłanką, że podobne czasy mogą wrócić jest uruchomiony w marcu 2018 program obligacji… wymiennych wyłącznie na świadczenie 500+. Na stronach internetowych ministerstwa ów program oznaczono logiem, które…
kojarzyć się może różnie, ale wiadomo jak to było ze skojarzeniami w nieśmiertelnym dowcipie o Jasiu😊. Na razie zakupy są dobrowolne, ale w sumie wystarczy mała korekta ustawy i zarabiający powyżej* / posiadający więcej niż*(*niepotrzebne streścić) będą musieli przeznaczyć środki z „500+” na owe obligacje. Sprawiedliwości będzie przecież nadal zadość a środki majętnym nie są wszak potrzebne na konsumpcję.
O ile można by nadal fantazjować, ważniejsze jest jednak co innego: choć masom żyje się obecnie lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, apetyt jak wiadomo rośnie w miarę jedzenia. Być może zaspokoi go oczekiwane „Mieszkanie+”, być może państwo będzie musiało sięgnąć do kieszeni nieco głębiej. O tym jak głęboko przekona nas zapewne efekt wyborów samorządowych. Porażka (jeśli w ogóle będzie miała miejsce) solidnie zmotywuje do wydatków partię rządzącą; stanie się bowiem jasne, iż zwycięstwo parlamentarne wymaga solidniejszego smarowania wyborców. To ważne szczególnie teraz kiedy mit założycielski oparty na katastrofie smoleńskiej prysł i wraz zakończeniem miesięcznic znalazł się w Muzeum Historii Polski.
Odkładając żarty na bok, kondycją gospodarstw domowych państwo zainteresować się musi o czym przekonuje cytowany wcześniej raport NBP. O ile trudno się dziwić, iż skłonność do oszczędzania spadła niemal do poziomu zera, to istotny wzrost zaciąganych kredytów konsumpcyjnych każe sobie zadać dość oczywiste pytania. Mimo równie oczywistych odpowiedzi sterników państwowej gospodarki, czeka wyłącznie kurs na polityczną mieliznę. Indywidualnej konsumpcji, która dla miłościwie panujących jest rodzajem Świętego Grala, nie może stać się krzywda, ponieważ wedle powszechnie obowiązującej wykładni walnie odpowiada za pnące się w górę słupki dochodów państwa. Nietrudno jednak zauważyć,iż walny udział w powyższym mają już niemal wszechobecne RSSO 0% oraz zapewnienia NBP, iż nie ma ryzyka podniesienia stóp w 2019 roku. Tyle, iż wiadomo nie od dzisiaj, że za realną wysokość stopy odpowiada wyłącznie łatwość zdobywania środków przez Skarb Państwa. Pierwsze poważniejsze tąpniecie na arenie międzynarodowej może brutalnie zweryfikować pewność, którą prezentuje dzisiaj prezes Glapiński.
Ale to wszystko w zasadzie nieistotne drobiazgi…..