Norymberga

Czyli o tym, że jedną z najważniejszych ikon europejskiej praworządności a jednocześnie zwycięstwa sił dobra nad siłami zła jest, i prawdopodobnie na zawsze będzie, Trybunał Norymberski.

Jedną z najważniejszych ikon europejskiej praworządności a jednocześnie zwycięstwa sił dobra nad siłami zła jest, i prawdopodobnie na zawsze będzie, Trybunał Norymberski. Instytucja, której powstanie Stalin, Roosevelt i Churchill obwieścili światu jeszcze w 1943 roku, miała po wsze czasy udowadniać, iż kara dosięga nie tylko maluczkich, ale również, a może przede wszystkim, luminarzy uznanej za zbrodniczą władzy.

Owa zapalczywość aliantów miała swoje proste uzasadnienie: po I wojnie światowej nie brakowało oprawców, którym należałaby się kara; tyle, że sądy pokonanych Niemiec nie spieszyły się z jej wymierzaniem. O faktycznym przeprowadzeniu procesu zadecydowało jednak co innego: w alianckich rękach znalazło się nadspodziewanie dużo wysokich urzędników i oficerów, którzy zamiast pójść w ślady wodza wybrali niepewność alianckich i sowieckich obozów. Na to drugie decydowali się co prawda znacznie rzadziej, ale obfite plony zapewniło towarzyszom radzieckim niemieckie prawodawstwo i szerokość frontu. Co ciekawe, najgorliwszy szermierz kar śmierci dla domniemanych dezerterów – feldmarszałek Schorner, w ostatnich godzinach wojny czmychnął do Amerykanów pozostawiając całą armię na łasce wojsk rosyjskich.

Aliancki wysiłek śledczy nie był wspomagany represjami tylko na wschodzie. Po różne metody perswazji sięgano chętnie szczególnie, iż w mediach pojawiły się już koszmarne ujęcia z wyzwalanych obozów śmierci. Języki osadzonych rozwiązywały również dokumenty. Tradycyjna niemiecka pedanteria zapewniła, iż mimo masowej skali usuwania śladów wojnę przetrwała olbrzymia ilość dokumentów wnikliwie analizowanych przez zachodnie i wschodnie spec służby.

Już na wstępie przygotowań do procesów zmaterializował się interesujący problem: czyny, za które chciano sądzić… nie miały oczywistych sankcji w prawie międzynarodowym. Remedium na te drobne trudności było powołanie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego. Ów nowatorski ruch powoływał jednocześnie trybunał i prawo, które miał stanowić. W efekcie, co notabene podnosili obrońcy oskarżonych, nazistów sadzono za zbrodnie, które nie były jeszcze inkryminowane w chwili, gdy je popełniano, co de facto oznacza, iż Trybunał, a także jego wyroki, były formalnie nielegalne.

Tym jednak zwycięzcy nadmiernie się nie przejmowali, podobnie jak szeregiem innych kłopotów o znaczeniu kardynalnym. Jednym z przestępstw, za które skazano podsądnych, było prowadzenie wojny napastniczej. Gdy obrońca Jodla przedstawił sędziom odpis układu Ribbentrop-Mołotow na sali rozpraw zapanowała konsternacja. Trudno się dziwić. Wedle litery prawa, na którym opierał się Trybunał, na ławie oskarżonych powinien zasiąść również… Josif Wisarionowicz Stalin i jego padawani. Bój o oddalenie tego materiału dowodowego solidnie nadwyrężył zdrowie sowieckiego sędziego – pułkownika Rudenko. Przy okazji obnażył również polityczny charakter sądowego procesu, w ramach którego zwolniono oskarżenie z dostarczenia pełnej dokumentacji zarzutów a rangę dowodów nadano świadectwom „oczywistych materiałów poszlakowych”😊.

Kłopotów formalnych napotkano znacznie więcej, dlatego też procedowano ostrożnie i selektywnie. W tle zmieniały się sojusze międzynarodowe, ale wojska radzieckie nadal stacjonowały w Finlandii (którą notabene napadły zdradziecko w 1939 roku i powinny być za to sądzone) oraz na połowie terytorium Austrii a to nie sprzyjało frontalnemu starciu na forum sądowym. Warto również dodać, iż szalenie ciekawe zeznania składanie w trakcie procesu przez świadków są… w większości nadal utajnione! Znamy jedynie te, które przedstawiano w trakcie otwartych sesji sądu i to w zasadzie wyłącznie w przypadku głównych oskarżonych. Wiadomo zatem co powiedzieli Paulus i Schorner w trakcie procesu Jodla, ale nie wiadomo co dokładnie powiedzieli w swoich obszernych zeznaniach śledczym.

Warto dodać, iż o tajność (podobnie jak o dopilnowanie wykonania wymierzonych kar) miały zadbać rotacyjnie armie państwo sojuszniczych. Co więcej, Norymberga była jedynie pierwszym posiedzeniem Międzynarodowego Trybunału Wojskowego i przynajmniej formalnie przez całą zimną wojnę a także po jej zakończeniu kolejne posiedzenie mogło być zwołane. Dlaczego to ciekawe? Dlatego, że pomimo gromkiego zabiegania o tropienie zinstytucjonalizowanej zbrodni przez kilka dziesięcioleci… nie zdołano powołać żadnej ponadpaństwowej instytucji, której zadaniem byłoby sądzenie za przestępstwa jasno określone przy okazji Norymbergi. Można by rzec jasna domniemywać, iż wprowadzenie takiej instytucji blokował Związek Radziecki. Można by, ale… Międzynarodowy Trybunał Karny – pierwszy w historii ludzkości stały sąd, którego celem miało być sądzenie indywidualnych zbrodni przeciwko ludzkości, powstał na mocy Statutu Rzymskiego w trakcie arcyciekawych obrad w nocy z 17 na 18 lipca 1998. Co ciekawe, w akcie erekcyjnym zapisano, iż inkryminowane będą zbrodnie popełnione po 1 lipca 2002. Co jeszcze ciekawsze, za przyjęciem statutu głosowało 120 delegatów ze 160 państw uczestniczących w konferencji. Ratyfikacji odmówiły jednak Chiny, Indie, Izrael oraz… Stany Zjednoczone😊. Podsumowując ci wszyscy, którzy mogli sobie pozwolić na samodzielne operacje zaczepne.

Jakie to wszystko ma znaczenie? Teoretycznie niewielkie, poza tym, że prawo i praworządność to nic więcej niż tylko instrument polityczny. Warto o tym pamiętać tym bardziej, że nie ma cienia wątpliwości, iż kara dosięgnęła niewielu nazistowskich zbrodniarzy a w wielu przypadkach była mało bolesna (Schachta, Fritsche’go i von Pappena uniewinniono; w przypadku Kruppa w ogóle nie wydano żadnego wyroku). Zanim zapadły wyroki dla Amerykanów pracowało już wielu nazistów, w tym Reinhard Gehlen – późniejszy szef służb specjalnych RFN, protektor wielu oficerów RSHA i SS. Prawa dyktują zwycięzcy i nie ma to z demokracją wiele wspólnego. Dlatego też secesja Katalonii jest nielegalna a niepodległość Kosowa uzasadniona. Problem jednak w tym, że bywają takie wyroki, które nie podobają się na ulicach i w niektórych stolicach.

A to zazwyczaj początek bardzo dużych zmian.

1 Comment
Previous Post
Next Post