To już koniec baby skończyło się love story…

Z okazji małej rocznicy którą ostatnio obchodziłem dostałem sporo ciekawych, na różnych polach inspirujących prezentów. Jednym z nich jest książka The Great Depression Ahead Harrego S Denta którą w odcinkach powinno się drukować w każdej porannej gazecie. Doprawdy wspaniała lektura, toteż bardzo ubolewam, że nie ma jej wydania po polsku i chyba z uwagi na dużą niechęć do czarnych scenariuszy, nad Wisłą ta książka prędko się nie pojawi. No chyba, że po wydarzeniach które opisuje. A co opisuje? Jak w tytule, czyli wielką depresję z którą niebawem przyjdzie się nam zmierzyć. Książka ma w zasadzie tylko jeden feler autor notorycznie przypomina, że przewidział poprzednią hossę i bieżące spowolnienie. Rozumiem to natręctwo, tak się zachowują faceci którzy ostrzegali, żeby nie pić koledzy mimo to pili, zrobili sobie kuku i właśnie dlatego kolegi Kasandry nie lubią jeszcze bardziej niż wcześniej ( bo przecież z nimi nie pił ). A Kasandra rozżalony, że go nie posłuchano co chwila przypomina, że mówił. Rozumiem chłopa.

Ale do rzeczy. Ja również jestem przekonany, że nadchodzi głęboka recesja. Rynek po naturalnym załamaniu w 2008 został wyciągnięty za uszy długiem którego nie da się pompować w nieskończoność nie wróci na tory na których napędzała go fala powszechnej wiary we wzrosty w nieskończoność. Można oczywiście podeprzeć wzrost gdy przyczyny jego spowolnienia są w skali mikro, ale to nie jest nasz przypadek. W 2008 doszło do fundamentalnej przeceny aktywów których wartość była wypompowana na czystej spekulacji. Czy zastanawiamy się czasem, że uruchomiony przez USA proces miał de facto polegać na zapchaniu dziury spekulacyjnej długiem państwowym? W zamyśle miało być tak, nic się nie stało wartość aktywów jest OK. my Państwo finansujemy tą wartość. Ale nie zadziałało do końca, bo skala światowego długu przerosła wszelkie oczekiwania. Dlatego też nieuchronnie musi dojść do odzyskania realnych wartości transakcyjnych przez realne aktywa gotówkowe bez wszelkiego rodzaju dźwigni. Dlatego też, niebawem rozpocznie się szybki i bardzo głęboki spadek w trakcie którego rynek osiągnie swoje minimum i nowy punkt odniesienia. Niemożliwe? A jednak. Japonia swój peak gospodarczy miała w 1990 roku ukoronowanie wspaniałego pochodu rozpoczętego w latach 70tych. Od 1990 roku jest w kryzysie. W tym czasie trwałe, zawsze bezpiecznie nieruchomości przeceniły się o 60% a Nikkei 80% (2004) ! Dodajmy, że kitajce wytrwale maszerowali do jądra ciemności podczas gdy świat podążał w całkowicie odwrotnym kierunku. Dlaczego im nikt nie pomagał? Pozwolę sobie na aroganckie uzasadnienie. Moim zdaniem dlatego, że od początku lat 90 otworzyły się wspaniałe możliwości inwestycyjne. Pieniądz lubi zwroty a bezpieczeństwo ocenia w funkcji ich wielkości. Zauważmy, że w Polsce w latach 1990 do 1992 dzięki sztywnemu kursowi można było z pewnym ryzykiem oczywiście ale zainwestować w lokatę o 100% odsetkach!!!! Ryzyko? Tylko wojna w Polandzie. Małe czy duże nie nam oceniać. Z dnia na dzień by się nie wydarzyło bo to nie były już czasy stanu wojennego. Taka właśnie była praktyczna korzyść ze stałego kursu wymiany. Zamienialiśmy 100USD na PLN po roczku pobieraliśmy wraz z odsetkami 200USD. Po co było się wtedy interesować jakimiś obligami rządu Japonii na 5%. Rubbish… W światowym systemie, przez odstatnich 20 lat Japonia nie była po prostu najfajniejsza. I owszem, ładna dziewczyna ale jakaś taka mało zabawowa. Były lepsze. Teraz światowi kowboje od funduszy hedgingowych przestawią na sprawdzone partnerki, gwarantujące bezpieczeństwo i stabilność….. To już koniec baby skończyło się love story jestem już zmęczony wracam dziś do żony, jak śpiewał nasz rockowy bard. Tak, nadchodzi era alokacji pieniędzy w małe zwroty ale płynne i bezpieczne aktywa.

0 Comments
Previous Post
Next Post