Email kontrolowany/Stanford Prison  

Czyli o tym, że drug socjety  i społeczeństwo cyfrowe wiele łączy

Choć społeczeństwo informatyczne lubi się stroić w etyczne piórka, pierwsza w historii transakcja internetowa nie dotyczyła bynajmniej książek. Studenci MIT użyli ARPA netu aby bez kontroli federalnych sprzedać marihuanę kolegom ze StanfordJ. Owo epokowe osiągnięcie umknęło uwadze federalnych ale otworzyło szerokie perspektywy przed uczestnikami przedsięwzięcia. Koncepcja omni komunikacji zabezpieczonej przed kontrolą państwa napełniła nadzieją serca i umysły stając się ważnym motorem do dalszego rozwoju sieci. Walny udział w tym zamiarze miały rzecz jasna wolnościowe idee tamtej epoki wspierane siłami marihuany i LSD. Co więcej można z powodzeniem postawić twierdzenie, że społeczeństwo informatyczne nie narodziło by się gdyby nie kontr kulturowa rewolta „dzieci kwiatów”.  ( zwornik Larry )

John Markoff w swojej pracy „How the Sixties Counterculture Shaped the Personal Computer Industry” nie ma wprawdzie wątpliwości, że eksperymenty z LSD wpłynęły zasadniczo na kreatywność Silicon Valley ( zarówno Steve Jobs jak i Bill Gates swoje doświadczenia z kwasem określali jako jednej z najważniejszych doświadczeń w życiu ) ale nie widział tu bezpośredniego wpływu człowieka który doskonale łączy obydwie epoki. Mowa tu o Timothy Learym, guru pokolenia „dzieci kwiatów” a zarazem wielkim propagatorze LSD którego hasło „turn on, tune in, drop out” stało się niemal czołowym manifestem epoki. Niemal dwa dziesięciolecia zastąpił je równie zgrabnym „turn on, boot up, jack in” które szybko stało się hasłem pokolenia cyberpunk, społeczności bez której nie było by współczesnej sieci. Pokolenia które wyrosło na lekturze „Chaos nad Cyber culture”, ostatniego manifestu człowieka który spędził życie w przekonaniu, że jednostka musi być wolna i jako taka ma prawo wybrać sobie sama „strumień rzeczywistości” a komputery i ich możliwości w latach 90tych stały się tym samym czym niemal 3 dekady wcześniej były psychodeliki. Zdaniem byłego profesora z Cambridge zarówno jedne jak i drugie pomagały samodzielnie myśleć i uwolnić umysł od ograniczeń społecznej normy.

„Nowy wspaniały świat” Huxleya z całą pewnością dość wcześnie uświadomił Learemu ( przyjaźnili się ) wyzwania przed którymi stanie ludzkość w niedalekiej przyszłości a psychodeliczne tripy w połączeniu z możliwościami komputerów klasy PC przekonały naukowca, że utopijna wizja może ziścić się naprawdę ale Cyberculture nie powstała by jako konstrukcja gdyby nie wcześniejsze odloty. Co więcej zarówno w latach 60 tych jak i 30 lat później, Leary konsekwentnie przeciwstawiał się opresyjnemu z natury aparatowi państwa.

Choć rewolta lat 60tych jest niezwykle bogata w symbolikę,  w praktyce jej manifest sprowadza się do walki o prawo jednostki do kształtowania życia wedle własnego uznania. Owa z pozoru niewinna potrzeba pobrzmiewa co prawda od stuleci i znajdziemy ją łatwo wśród duchów greckiej demokracji, rzymskiej republiki czy rewolucji rosyjskiej, francuskiej i amerykańskiej. Bunt lat 60 tych był jednak pierwszym który zyskał uniwersalny zasięg w skali globu i to pomimo istotnych różnic politycznych pomiędzy państwami w których się manifestował. W USA i Europie Zachodniej solidny napęd buntowi zapewniła kultura narkotykowa i ówczesne przekonanie, że nic tak dobrze nie wpłynie na udane życie jak spektakularny odlot. Richard Nixon był jednym z niewielu ówczesnych polityków którzy natychmiast zrozumieli destrukcyjny wpływ halucynogenów na struktury państwa. Na błyskotliwe spostrzeżenia prezydenta miały solidny wpływ raporty służb specjalnych nie pozostawiające wątpliwości w kwestii zasadniczej: narkotyki podstawiały nogę strukturom opartym na posłuszeństwie.

Gotowość do wypełniania rozkazów i poleceń badaczy interesowała od zawsze ale nabrała szczególnego znaczenia wobec rozmiarów zbrodni popełnionych trakcie  II WŚ. Krótko po wojnie panowało niemal pełne przekonanie, że tylko naród niemiecki cechuje owa szczególna „pruska” mentalność która wyłącza naturalną wrażliwość i buduje machinę zbrodni.

Pierwsze rysy na tym wygodnym przekonaniu ujawnił eksperymat Asha przeprowadzony w latach 50 tych. Naukowiec pochodzący z Łowicza zbadał wpływ autorytetu na opinię jednostki w pozornie absurdalnym teście. Poddani presji grupy potwierdzali, że długość linii przedstawionej po lewej jest

bauerpost1

bardziej podobna do długości linii oznaczonej jako A w ramce po prawej niż linii B. Dla studenta Stanleya Miligrama udział w projekcie okazał się na tyle interesujący aby kilka lat później jako samodzielny już naukowiec przeprowadził serie własnych eksperymentów. W ich wyniku w latach 1961/62 przebadano ponad 1000 osób potwierdzając zaskakującą prawidłowość: bez względu na zawód, pochodzenie i wykształcenie badani w przeważającej większości byli gotowi wykonywać rozkazy nawet wtedy gdy innemu uczestnikowi eksperymentów sprawiali wyraźny fizyczny ból. Powyższe oczywiście tak długo, jak długo działał na nich „efekt autorytetu” czyli bliskość osoby wydającej polecenia kontynuowania badań. Badani, którzy w każdej chwili mogli ów eksperyment przerwać kontynuowali go nie z sadystycznego zacięcia ale w wyniku uległości wobec zdecydowanego prowadzącego.

Choć nie ma na to dostarczających dowodów, doświadczenia Miligrama doskonale wpisywały się w szeroko zakrojone projekty badawcze realizowane w owym czasie przez CIA a określane potem jako MK Ultra. Realizowane przez dziesięciolecia koncentrowały się na różnych technikach manipulacji ludzką psychiką w rozmaitych warunkach cywilnych i wojskowych. Mimo wielu lat dociekań kto był rzeczywistym odbiorca funduszy alokowanych przez CIA w ramach programu Sądowi Najwyższemu USA udało się zaledwie stwierdzić, iż co najmniej 80 instytucji ( w tym akademickich ) oraz i 185 prywatnych badaczy było na pewno zaangażowanych w badania. O ile jednak pośród nich nie wskazano Miligrama, to wiadomo również, że większość dokumentów dotyczących badań i programu zniszczono w 1973 roku na polecenie szefa CIA Richarda Helmsa w szczycie afery Watergate. Skąd zatem te domniemania? Pozostały dowody na to, że Miligram zwracał się o wsparcie do Office of Naval Research (ONR). Jego biograf twierdzi, że faktycznie naukowiec zwrócił się o wsparcie to faktycznie nigdy go nie otrzymał. Tyle, że ONR realizowało badania w ramach MK Ultra oraz ustalono również, że szereg działań CIA finansowała niejawnie lub poprzez inne instytucje co wyszło na jaw po ujawnieniu dokumentów programu w 2001 roku. Jakie ów przydługi wywód ma znaczenie?

O ile nie jest tajemnicą, że zarówno CIA jak i wojsko zniechęciło się do stosowania LSD w operacjach wojskowych bardzo interesowało się jego efektywnością w procesach które mało elegancko się określa jako „pranie mózgu” a w praktyce służą do skutecznego manipulowania osobowością. Timothy Leary w ramach swojej misji dostarczył na pewno wielu obserwacji przekonując nad wyraz skutecznie, że kwas w rękach osób o silnej osobowości i skonkretyzowanych planach może się okazać szalenie niebezpiecznym narzędziem. Po pierwszym podaniu narkotyku, obdarowany oddawał dawcy niemal nabożną cześć stając się niemal jego wyłączną marionetką. Leary dla mas był niemal faktycznym, materialnym bogiem. Gdyby wybrał drogę proroka mógłby stworzyć poważne zagrożenie dla państwa co w lot zrozumiał Richard Nixon i określił go mianem najniebezpieczniejszego człowieka w USA którego „chciał zobaczyć w więzieniu”. Owemu życzeniu stało się jak wiadomo zadość ujawniając skalę politycznej krucjaty. Guru psychodelików stracił wolność w chwili gdy zapragnął stanąć w wyborcze szranki.

Rewolta lat 60 tych opierała się na abstrakcyjnej nadzieli na powszechną wolność którą pogłębiać miały psychodeliki. W jesieni życia Leary odkrył, że funkcję pogłębiania rzeczywistości przejęły na siebie komputery i po raz kolejny wystąpił w roli guru tyle, że tym razem dla pokolenia cyberpunk które jeszcze bardziej niż dzieci kwiaty nienawidziło państwa i jego struktury. To właśnie w latach 80 zaczęła się rodzic mołojecka sława hakerów pisana osiągnięciami Kevina Mitnicka, utworzył się fundament na którym wyrośli później tacy ludzie jak Assange i Snowden. Idea obywatelskiego sprzeciwu wobec aparatu państwa przybrała nową, znacznie niebezpieczniejsza formę.

Triadę przełomowych eksperymentów psychologicznych zamyka kontrowersyjny projekt „Stanford University Prison” Phillipa Zimbardo. Kontrowersyjny choćby dlatego, że studentów wybranych do roli więźniów aresztowała w domach  policja w efekcie bardzo szybko ulegli przekonaniu, że znaleźli się w jak prawdziwym więzieniu. Owo wrażenie umacniała postawa strażników a ich brutalność podsycał sam Zimbardo, choć przed rozpoczęciem eksperymentu stosowania przemocy cielesnej wyraźnie zakazano. Dodatkowo badacz osadził się w roli „dyrektora więzienia” co zdaniem krytyków pozbawiło go stosownego dystansu. Mimo, iż do dzisiaj opublikowano wyłącznie część nagrań faktem pozostaje jedno: nudny zaplanowany pierwotnie na 12 dni eksperyment przerwano po 6 dniach ze względu na eskalacje sadyzmu. Jaki to ma związek?

W trakcie lata miłości 1967 w San Francisco siły porządku przekonały się naocznie, że odurzonych tłumów po prostu nie da się spacyfikować. Brak agresji i brak reakcji na przemoc skutecznie rozbierały policjantów. Sytuacja zmieniła się dopiero wtedy gdy po paru miesiącach karnawału uczestnikom skończyły się pieniądze a pospolity głód zmusił większość z nich nie tylko do żebraniny o datki ale również do dziesiątek większych i mniejszych przestępstw. Państwo zadrżało w posadach a narkotykom wydano wojnę która trwa do dzisiaj. Era psychodelicznych i psychologicznych eksperymentów dowiodła wyraźnie, że jednostka uwolniona z okowów behawioralnych zadruków staje się niesterowalna i niebezpieczna. Ale do skutecznego uwolnienia dochodziło wyłącznie dzięki zażywaniu substancji które natychmiast określono jako niebezpieczne. Czy słusznie? Studenci którzy wzięli udział w eksperymencie Zimbardo wyrośli w wolnościowym micie pokolenia dzieci kwiatów. Wyrośli w przekonaniu, że wolność osobista to najważniejszy skarb istoty ludzkiej. Co więcej uczestników wyselekcjonowano w drobiazgowym procesie aby odsiać osoby o cechach patologicznych.

Młodzi studenci prestiżowego uniwersytetu w ciągu 6 dni zamienili się w doskonałych oprawców i upodlonych podludzi. Jedni i drudzy byli trzeźwi.

Politycy mogli odetchnąć swobodnie.

4 komentarze
Previous Post
Next Post